środa, 19 czerwca 2013

Tysiąc pairingów na milę, czyli wampir - żeglarz i geniusz we wie-e-e-erzy

Witajcie!
Na początek zapraszamy do przeczytania analizy opowiadania z dość nieznanego fandomu, a mianowicie na temat "Pory na przygodę", czyli kreskówki emitowanej obecnie na Cartoon Network. Nie martwcie się jednak, aby docenić urodę tego tworu nie trzeba nawet kojarzyć postaci. Ortografia ma się nieźle, z jednym, tragicznym wyjątkiem, znajdziecie za to nagły atak owsików, tyle potencjalnych par co w przeciętnej klasie gimnazjalnej, bohatera myślącego od rzeczy i budzące fascynację ukwiecone doły. Interpunkcja leży, ale w ramach rekompensaty bohaterowie ruszają się w sposób raczej nietypowy, ich oddechy niedługo założą związki zawodowe, a narrator nie dość, że grzecznie się z nami wita, to jeszcze do tego daje się ponieść emocjom i krzyczy na bohaterów. Całą analizę zaś sponsoruje Artur Andrus i Sasha Grey. Miłej zabawy!
Zanalizowały: Kłamliwy Litwin, Carly i, gościnnie, Jade.


Tytuł: Prawie na śmierć, czyli bądź przeklęty Marshallu Lee
Autor: Zorano
Beta: Brak
Widać.
A może by się jednak przydała?
Parring: Balonowy/Fionna (sugerowany); Fionna/Marshall (sugerowany); Marshall/Balonowy (i terapia szokowa)
Ja nie mogę, uprawiać seks z terapią szokową…
Szoku to ja chyba dostanę jak to przeczytam. To jakiś rodzaj trójkąta, czy coś w tym stylu...? Oo
Ostrzeżenia: Głównie zdania wijące się jak owsiki i chyba nawet brzydkie słowo na literkę P PARÓWKA?! D:; Slash
Nie rozumiem tego zdania, i cieszę się, że nie podzielam doświadczeń aŁtorki w temacie owsików.
N/A:
*tryb lamentowania włączony*
Same here.
Nie myślałam, że kiedykolwiek napiszę fick (no tak, w słowie “fiction” litera, a może „literka”, „k” występuje z ogromną częstotliwością) do czegokolwiek (a już w szczególności do kreskówki)! Co ja tu właściwie robię, trzęsąc się z przerażenia?
No własnie ja też nie wiem, bo sensu widzę w tym tyle, co najprawdopodobniej i Ty.
Chcę do dooomu! Maaamo!
Idź.
*Tryb lamentowania zakończony - autorka chowa się pod biurkiem*
Nie wychodź, proszę.
Napisane i opublikowane w ramach, chcesz coś przeczytać, to napisz sobie sam,
Nie rozumiem w takim razie po co to publikować, jak z założenia czytelnicy mają tego nie czytać, bo jest to przeznaczone do czytania dla aŁtorki. To tak jakbym poszła do Empiku, pierdolnęła pierwszego lepszego klienta trzymającego książkę po łapach i wydarła się „Nie po to autor to pisał, żebyś to teraz, szujo, czytał! >:C”
Po zastanowieniu zrozumiałam o co chodzi! Wygłodniała aŁtorka, co ma do domu daleko, chociaż siedzi pod jakimś biurkiem (może szkoła?), opierdoliła dwukropek i cudzysłów na ciepło, i teraz wychodzi na to, że publikuje w jakiś ramach. Może drewnianych? A czytelnik, jak chce coś przeczytać, to niech sobie napisze!
lub też przecierania szlaków dla ludzi, którzy będą wiedzieli co robią (czyli całkowicie odmiennie od tego co robię ja).
Nie. Te zdania nie wiją się jak żadne owsiki. Była taka książka Kosika, gdzie twory podobne z wyglądu do lin ciągnęły się w nieskończoność bez żadnej kontroli, a nikt nie wiedział po jaką cholerę. I to właśnie robią te zdania.
Sumary: Książę Balonowy coś obiecał.
Ja też coś sobie obiecałam. Że dotrwam do końca tego opowiadanka.

Jeśli któryś ze Słodyczan spojrzałby na zamkową wierzę (Ja nie wierzę…) i dostrzegł w oknie Balonowego Księcia (Tu wstaw przecinek, jak już go poczwara wypluje.) wpatrującego się z zamyśleniem w dół, a na dnie dołu rosły sobie radośnie kwiatki to zapewne doszedłby do wniosku, że chce skoczyć, bo dołuje go to, co aŁoreczka z nim robi obmyśla on nowy (On? Ten dół?), równie szalony, co genialny eksperyment. Wszakże nie byłaby to nowość, bo, hej,  No cześć! c: Książę jest przecież genialnym naukowcem, więc czemu by nie? No tak, obiecał , że dziś odpocznie... Nieeksperymentowanie wydało mu się nagle strasznie męczące psychicznie (To zupełnie jak mi ten tekst) i... chyba był uzależniony, prawda? Niestety obiecał, więc teraz nie ma zbyt wielkiego nie ma wyboru.
Ałtorka, jak widzę, tak samo panuje nad użyciem czasów w języku polskim, jak nad swoimi gwałtownie wydłużającymi się zdaniami.
...
Chociaż może mógłby spróbować tą (TĘ!) obietnicę obejść...?
Uch! Nie może, to byłoby tak bardzo nie w jego stylu... Zupełnie jak nie eksperymentowanie.
Nie wiem nawet, jak to skomentować. Najpierw mamy kuryswą napisane myśli, potem kawałek tekstu nie pochyłego, który tak czy siak zawiera przemyślenia, a potem znów myśli. Po co, ja się pytam, PO CO?
Większość Słodyczan bawiła się na festynie, a Fionna zabawiała ich biegając po arenie i wyrąbując sobie mieczem drogę między coraz to nowymi potworami.
Och, Fionna...
Książę musiałby być ślepy, żeby nie zauważyć, jak ludzka dziewczyna reaguje na jego obecność i na dodatek, wiedział też co to znaczy. Nie ma co, bystry ten książę. Teraz musiał wymyślić sposób, by powiedzieć jej, że, tak, uważa ją za ładną i owszem bardzo ją lubi, ale jednak jest różnica między lubieniem, a lubieniem i że on na pewno nie lubi jej w ten sposób.
Czyli jakbyśmy przyjęli, że kursywą mamy zapisane myśli Balonowego, to wyszło by nam mniej więcej:
„Och, Fionna... lubieniem lubi ten sposób”, pomyślał Balonowy Książę. xD
A z drugiej strony, właściwie, czemu nie, bo Fionna była naprawdę miła, i urocza, i słodka, i, i, i...
Tutaj  zostaliśmy świadkami tragicznego wydarzenia, kiedy to aparat EKG przestał rejestrować akcję serca i nastąpił zgon pacjenta.
Kocham kiedy ktoś pisze tekst (pseudo)literacki tak, jakby gadał z kumplem na korytarzu w szkole. Czy naprawdę nie można by było po prostu napisać, że myśli księcia były nieuporządkowane, i jeszcze do tego łaskawie uświadomić nas, co właściwie jest tego przyczyną?
Słodyczanie ją uwielbiali.
Książę ledwie zauważył, jak ostatni golem rozsypuje się pod naporem miecza kiedy wszystko jebło do porośniętego kwiatami dołu (serio, „ledwie” i „ledwo” to nie to samo!) i ironicznie pomyślał, że chyba powinien wyjść na balkon i pomachać jakąś chustką, czy coś.
Kiedy ostatnio ironicznie myślałaś?
Wszystkie znane mi definicje ironii zawierają w sobie słowo „wypowiedź”, dlatego też nigdy, chyba, że akurat myślę na głos. Ale czy za wypowiedź mogę to uznać...
...Nie używanie (Sialalala, i znów spacja tam, gdzie jej nie trzeba…) genialnego mózgu (Wyraźnie nauczył się nieużywania musku od aŁtorki, choć ona postanowiła napisać wyjątkowo niegenialny tekst. Cóż, wybacz, Balonowy Książę) do genialnych rzeczy najwyraźniej powoduje u niego ciągi skojarzeń oraz mentalny słowotok i czy byłoby w porządku, gdyby zanotował ten wniosek?
Byłoby w porządku, gdyby sam zaczął pisać ten tekst, wyręczając przy tym aŁtorkę.
- Podziwiasz widoki, cukiereczku?
Serce podeszło mu do gardła... Słodki aniele!
Rozumiem, że bohater uznał, że tłoczące krew serce miło masuje mu przełyk?
Po prostu ujawnił mu się syndrom Sashy Gray.
Odwrócił się z zamiarem wyrażenia swojego niezadowolenia jakąś nieprzyjemną uwagą, bo co Marshall robił w jego wieży?!
To jest takie fajne, jak ktoś nie umie poradzić sobie z napisaniem o co mu właściwie chodzi i posiłkuje się wszystkimi możliwymi podkreśleniami, kursywami i innymi czcionkami! W tym tekście brakuje już tylko fajerwerków.
- Och... - wydusił jednak zamiast tego i odruchowo chciał się cofnąć, bo to było jednak, kurcze, zbyt blisko.
Carly uciekła sprzed komputera, bo to było jednak, muchy, komary, parazyty, węże, pijawy, jeże, mrówy, za dużo i poszła nalać sobie szkockiej. Szkockiej wody mineralnej.
I tylko ściana całkiem wyraźnie dała mu do zrozumienia, że jednak odsunąć się nie ma gdzie, chyba, że preferuje opuszczenie zamku oknem. Okno całe szczęście, było zbyt małe, by wypaść przez nie niechcący.
Tak to się dzieje, jak się nie słucha swojej ściany.
...Z jakiegoś powodu wątpił, by Marshall poczuwał się do ratowania go.
Ja nie wiem, czemu się poczuwam do próby poprawienia tych wszystkich błędów.
Król wampirów, oczywiście, miał na twarzy wypisane perwersyjne zadowolenie, kogoś kto przestraszył (prawie na śmierć!) swój ulubiony obiekt zaczepek i podpłynął bliżej przechylając się ponad ramieniem różowowłosego, tym samym przyciskając go bardziej do ściany.
Czyli mamy tu, niech mnie ktoś poprawi, jeżeli się mylę, bohatera któremu ktoś napisał na twarzy „perwersyjne zadowolenie”, narysował mu na niej kogoś, kto kogoś innego przestraszył, a także czasownik w formie dokonanej… Wow! Ten pan czuje konkurencję. I jeszcze moje ulubione: „różowowłosy”...
Czy ja mam rozumieć, że pomieszczenie nagle wypełniło się wodą lub inną substancją, przez co wampir nagle zaczął pływać, przewiesił się przez  ramię Balonowego i zawisł, przyciskając go do ściany? Ja wiem, znam koncept, że Marcelina napierdzielała sobie radosne lewitacje, ale zaznaczamy takie rzeczy na początku, albo piszemy nieco jaśniej c:
Z czystą premedytacją odciął mu wszelką drogę ucieczki.
Bo Balonowy nie lubił Marshalla.
*Z brudną premedytacją uderza ałtoreczkę trzonkiem siekiery. Po namyśle poprawia ostrzem* Mam rozumieć, że istotnym powodem, dla którego Marshall odciął Księciu drogę ucieczki jest to, że ten go nie lubił? Fuck the what?
Jego brak poszanowania dla przestrzeni osobistej powodował u niego gęsią skórkę i najchętniej ograniczył ich kontakty do zera.
Jeden z bohaterów sam u siebie wywołuje gęsią skórkę, ponieważ nie szanuje przestrzeni osobistej. I nie ma to jak ograniczone do zera kontakty, kiedy właśnie bohaterowie spotykają się w jakiejś „wierzy”. Jak widać, czasowniki w formie dokonanej polubiły miejscówkę na twarzy Balonowego i przypuszczają ekspansję na cały tekst.
Marshall był wrednym, ironicznym bezdusznym, wypranym (w Perwollu!) z wszelkich dobrych uczuć potworem.
Zaraz... Wredny, ironiczny, bezduszny, wyprany z uczuć potwór? Marshall? Czy my na pewno myślimy o tym samym Marshallu?
Nie ma to jak dogłębnie wniknąć w charakter postaci, no chyba że to ten niezwykle genialny i świadomy uczuć innych bohaterów książę tak się jebnął w ocenie.
Nie rozumiał czemu Fiona (bohaterka zmieniła imię?) go lubiła. I czy, och, czy on musi to robić?! Oddech wampira, który opierał się na nim w ten sposób dźwięczał Balonowemu w uszach, naprawdę, nie sądził, żeby to było potrzebne. Mógł po prostu pozwolić mu się odsunąć, jeśli już koniecznie musiał wyjrzeć przez to okno.
Oddech wampira oparł się o ramię Balonowego starając się przybrać pozę „na zimny łokieć” i przywołał władczym gestem oddechy reszty znajomych.
- Och. - zamruczał wampir i to było jakby w zamku nagle zabrakło dla powietrza, którym Książę mógłby odetchnąć. - Czy to nie waleczna Fionna?
Pamiętajcie! Kiedy w zamku zabraknie powietrza, wampiry zaczną mruczeć! … A nie, to też nie ma sensu. Co ałtorka chciała napisać? Cytując niezbyt wiernie pana Andrusa, odpowiedzi na pytanie konkursowe prosimy nadsyłać na adres Nadleśnictwa Strzałowo, można też PKS-em wysłać SMS-a :D
Jego ton był nieodpowiedni. Było tam coś, co powodowało u różowowłosego złość, więc może jednak trochę lubił (Czyżby to znów były przemyślenia Księcia?) Fionnę.
Pogrzebał głębiej w tonie Marshalla, żeby się upewnić co dokładnie powoduje jego złość. Z triumfalnym okrzykiem wyszarpnął na światło dzienne kilka owsików, które zaczęły wić się szaleńczo.
- I czego się tak boisz, hm? - Głos czarnowłosego wyrwał go z nadmiaru myśli.
Książę prychnął i odepchnął wampira, który z nieodgadnionym spojrzeniem oddryfował kawałek.
Na pełnych żaglach, łopoczących na wietrze.
- Spadaj Marshall.
Ciekawe, gdzie ałtorka trzyma te wszystkie przecinki.
Wychodząc nie spodziewał się usłyszeć za sobą kroków Marshalla, ba, nie sądził nawet, że monstrualnie przerośnięte ego pozwala wampirowi zniżyć się do czegoś tak przyziemnego jak chodzenie! Prawie jakby był zwykłym śmiertelnikiem, czy to nie uwłaczające?!
Narrator zaczyna krzyczeć, wiedz, że coś się dzieje.
- Hej! Czekaj, słodziutki!
Balonowy odwrócił się z zamiarem starcia irytującego samozadowolenia z twarzy wampira. (chusteczkami do powierzchni drewnianych firmy Pronto) Odstawianie eksperymentów, naprawdę źle na niego działało. Myślał tak dużoooooooooooooooooooooooooooo...
Jakoś nie widać.
Mniej niż zerooooo, mniej niż zeroooo, O-o-O-o!
Uderzenie wyrwało mu powietrze z płuc, a oddech... Pieprzyć oddech!
Nie spodziewał się, że Marshall się na niego rzuci, choć powinien, bo, hej cześć, już się witałyśmy ;-;, czy Marshall nie był zwykle nieobliczalny i skory do przemocy?
- Wszędzie jesteś taki słodki?
Wszędzie, poza dupą, bo zapomniałem umyć. KLIK!
Nie wiedzieć czemu skojarzyło mi się to z tym. Po prostu Balonowy nie poświęcił pupci odpowiedniej uwagi :c
...i wyobraziłam sobie Balonowego, mówiącego „Mhrawr, tak, chcesz possać mojego lizaczka?”
NIE! DLACZEGO?! Zabiję Cię. I wish I could unsee it…
Nie spodziewał się też, że Marshall go ugryzie, nie, nie ugryzie, przyssie się do czego? Bo ja mam cokolwiek jednoznaczne myśli w tej chwili i, do cholery,i... Oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooch.
Ja jeszcze bardziej kocham, kiedy ktoś nie używa spacji tam, gdzie powinien.
- Marsha-a-a-a-a-a-a-a-all, - Balonowy położył dłonie na klatce piersiowej wampira i naparł na niego w nieudanej próbie odepchnięcia napastnika.
Kiedy ostatnio potrajaliście samogłoski w czyimś imieniu, próbując go odepchnąć? Bo ja krzyczę „Zjeżdżaj, kurwinoksie”, a nie na przykład „A-a-a-a-a-a-a-a-niu-u-u-u-u-u”.
Wampir nieznośnie powoooooooooooooooooooooooooooooli odsunął się sam i z pełnym samozadowolenia uśmiechem ruszył w kierunku drzwi. Cała jego postawa wrzeszczała
Inne postawy zbiegły się słysząc wrzaski tej pierwszej. I przyniosły popcorn.
„Patrz co zmajstrowałem! Dziecko? Ależ ja jestem niegrzeczny!" A także wredny, bezduszny,  ironiczny i wyprany (w Perwollu! TYLKO BLACK) z uczuć.. I Może Dlaczego Może jest z dużej litery? Bo może to było Może Czerwone. Tak samo jak Ksiąrzę stał na wierzy, w co nam było trudno uwieżyć. Książę jednak wypadł przez to okno. Może to było piekło. Piekło to jest ten tekst. Więc jeśli on też to czyta, szczerze mu współczuję c: Jeżeli dusze w piekle są całowane przez Marshalla to ja się na to piszę :D
Odczekał chwilę, pozwalając by wreszcie dotarło do niego, co się właściwie stało i poczuł, że musi usiąść.
Ja cieszę się, że już siedziałam, bo odniosłam to samo wrażenie gdzieś w jednej piątej fica ^^’
Pocałował mnie...?
Po-pocałował mnie!
...

Nie, on cię po-po-po-po-po-pocałował.
Nie pozostawiono mu wyboru. W tym wypadku wręcz musiał rozproszyć się jakimś eksperymentem.
„Musiał”, pomyślał Balonowy Książę, nagle zastanawiając się, dlaczego właściwie przychodzą mu do głowy nie związane ze sobą, z dupy wzięte słowa.
Bądź przeklęty Smakował Pani przecinek? Podać coś jeszcze? A może frytki do tego? Marshallu Lee!

I na koniec odautorkowe: Proszę nie kamienujcie mnie!
Szkoda mi kamieni.
Idź do tego pana, on Ci jakieś zdobędzie.
Wybacz mi, proszę. Pewne odruchy są silniejsze ode mnie :< *Wyciąga worek z kamieniami*
Zastanawiam się, komu i dlaczego Balonowy obiecał, że nie będzie eksperymentował. Ale cóż, skoro autorka zjadła już co smaczniejszy przecinek, teraz pewnie wpierdziela gdzieś pod biurkiem michę swagetti yolognese, zrobionego z obietnic.
Na samym początku ałtorka wypisała tyle rzekomych pairingów, że możnaby się spodziewać co najmniej orgii, ale nie, to chyba tak tylko dlatego, żeby więcej osób dało się wrobić w przeczytanie tego “dzieła” xD To co, pijemy? ^^

8 komentarzy:

  1. Miło mi bardzo, ze moge skomentować Waszą przecudną analizkę ^^
    Jesteście świetne. Serio. Wasze teksty są śmieszne, ze dwa razy poplułam się piciem, także gratuluję :D
    Czekam na następne wytwory Waszej hejterskiej wyobraźni.
    Całusy, Serasik

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już mówiłam po pierwszym czytaniu...
    Niektórzy ludzie po prostu nie powinni się klawiatury tykać, a tu są pięknie wyłożone wszystkie powody!
    Eh, ten przysysający się Marshall... W każdym razie analiza A+, czekam na kolejne xD
    *i dalej wam szukam tych e/R-ów, ale wygląda na to, że polski fandom Les Mis nie istnieje ani na ff, ani ao3, ani lj D: *

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahaha :D brudna i zła analiza na dobranoc to jest to, co małe Anixy lubią najbardziej :D czekam na kolejne analizy ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, samo opowiadanie...
    A-a-a-au-u-torko - mruknęła Szizu, bo zabrakło jej powiecza w pokojó, po którym właśnie pływała - Proszę, znajdź sobie jakieś inne hobby. Ja nie wiem, gra w sapera, wędkowanie... Wszystko, byle nie pisanie, czy jakakolwiek próba ingerencji w literaturę ; ;

    Co do analizy, aprobuję jak najbardziej; słuszna i przy okazji się przy niej uśmiałam. Czekam na kolejne i powodzenia cc<

    OdpowiedzUsuń
  5. "Beta: Brak"
    Jak widać, warto sprawdzać prace przed zamieszczeniem w sieci, ponieważ w przeciwnym razie artystę mogą wyręczyć analizatorki. Dziewczyny, to co robicie, to praca u podstaw; już niedługo słabe opowiadania przestaną się ukazywać. Tylko z czego będziemy się wtedy śmiać?

    Mój faworyt: "Czyli mamy tu, niech mnie ktoś poprawi, jeżeli się mylę, bohatera któremu ktoś napisał na twarzy „perwersyjne zadowolenie”, narysował mu na niej kogoś, kto kogoś innego przestraszył, a także czasownik w formie dokonanej…". Najgorsze jest to, że się nie mylisz.

    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć,
    czytam to po raz trzeci i za każdym razem umieram ze śmiechu xD
    "„Och, Fionna... lubieniem lubi ten sposób”, pomyślał Balonowy Książę." -ten fragment na wieki wieków pozostanie moim ulubionym. :3 Pozdrawiam was i czekam na kolejne piękne, wzruszające analizy! <3

    Ps. Nudziło mi się i skopiowałam wszystkie kursywy: "Uch! Zupełnie jak nie eksperymentowanie. Och, Fionna... lubieniem lubi ten sposób czy byłoby w porządku, gdyby zanotował ten wniosek? Cukiereczku co Marshall robił w jego wieży? oczywiście naprawdę musiał waleczna lubił ugryzie cholery ocałował mnie...? Po-pocałował mnie! Musiał." ._. Też czasem miewam chaotyczne myśli, ale to już przesada...

    OdpowiedzUsuń
  7. Odnośnie pisania "fick" -ów, radziłbym się przyjrzeć temu, jakie znaczenie ma ów wyraz w języku niemieckim. Mam wrażenie, że lepiej oddaje charakteryzuje to dziełko niż klasyczne "fic(tion)" czy nawet spolszczone nieco na siłę "fik". A długość zdań nawet mnie powaliła, co naprawdę nie jest łatwym zadaniem xD Sama analiza zaś jest nad wyraz radosna, zwłaszcza dodatkowe samogłoski i wtrącenie z "Panzerkampf: powalają ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. aby docenić urodę tego tworu nie trzeba nawet kojarzyć postaci.
    Czy mi się wydaje, czy przed „nie” jednak powinien być przecinek?

    Całą analizę zaś sponsoruje Artur Andrus i Sasha Grey.
    Sponsorują.

    Tytuł: Prawie na śmierć, czyli bądź przeklęty Marshallu Lee
    Autor: Zorano
    Beta: Brak
    Widać.

    Po tym fragmencie jeszcze nie widać. Po co się czepiać na siłę? ;)

    Szoku to ja chyba dostanę jak to przeczytam.
    Przecinek przed „jak”.

    To jakiś rodzaj trójkąta, czy coś w tym stylu...?
    Bez przecinka.

    Nie rozumiem tego zdania, i cieszę się, że nie podzielam doświadczeń aŁtorki w temacie owsików.
    A ja nie rozumiem zasadności tego przecinka sprzed „i”.

    wydarła się „Nie po to autor to pisał, żebyś to teraz, szujo, czytał! >:C”
    Jestem ciekawa, jak wykrzyczałabyś tę emotkę.

    Po zastanowieniu zrozumiałam o co chodzi!
    O przecinek przed „o”.

    cudzysłów na ciepło, i teraz wychodzi na to
    O, kolejny niepotrzebny przecinek.

    Kocham kiedy ktoś pisze tekst
    Przecinek przed „kiedy”.

    Czy naprawdę nie można by było po prostu napisać, że myśli księcia były nieuporządkowane, i jeszcze do tego łaskawie uświadomić nas, co właściwie jest tego przyczyną?
    Kolejny zbędny przecinek sprzed „i”.

    serio, „ledwie” i „ledwo” to nie to samo!
    Lolwut? ;D
    http://sjp.pwn.pl/szukaj/ledwo

    chyba, że akurat myślę na głos.
    http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629776

    Sialalala, i znów spacja tam, gdzie jej nie trzeba…
    No popatrz, to samo można powiedzieć o pierwszym przecinku.

    jak ktoś nie umie poradzić sobie z napisaniem o co mu właściwie chodzi
    Przecinek przed „o”.

    bohatera któremu ktoś napisał na twarzy „perwersyjne zadowolenie”
    Przecinek przed „któremu”.

    zaznaczamy takie rzeczy na początku, albo piszemy nieco jaśniej c:
    Bez przecinka przed „albo”. // Brak kropki na końcu zdania.

    Oddech wampira oparł się o ramię Balonowego starając się przybrać pozę
    Przecinek przed imiesłowem.

    mruczeć! … A nie
    Ten luźny wielokropek jest tu, bo?

    można też PKS-em wysłać SMS-a :D
    Omnomnom, dobra kropka.

    żeby się upewnić co dokładnie powoduje jego złość.
    Przecinek przed „co”.

    chusteczkami do powierzchni drewnianych firmy Pronto
    Pronto to marka. Firma to SC Johnson.

    Po prostu Balonowy nie poświęcił pupci odpowiedniej uwagi :c
    Emotka nie zastąpi kropki.

    Inne postawy zbiegły się słysząc wrzaski tej pierwszej.
    Przecinek przed imiesłowem.

    szczerze mu współczuję c:
    Kolejna kropka zaginęła bez wieści.

    Jeżeli dusze w piekle są całowane przez Marshalla to ja się na to piszę :D
    Tym razem także przecinek sprzed „to” podzielił los bestialsko pożartej kropki.

    jednej piątej fica ^^’
    Fika. // Emotka nie zastąpi kropki.

    Pewne odruchy są silniejsze ode mnie :<
    przeczytanie tego “dzieła” xD
    Emotki nie pełnią funkcji przestankowej. Naprawdę.

    OdpowiedzUsuń