poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Teściu, przytul mnie!, czyli Harry Potter i Klątwa Zielonych Źrenic, część 4

HA! Mogę się założyć, że już wszyscy zakładali, że się nie wyrobimy! Więc, tak na złość, ponownie wrzucamy analizę w terminie ;3 Z przykrością stwierdzam, że ałtorka nadal nie nauczyła się pisać, a jej plot osiąga kolejne stadia absurdu, także bawcie się dobrze ;) Z boku macie kolejną ankietę (jakoś nie zaskoczyły nas wyniki poprzedniej), tym razem dotyczącą kwestii merytorycznych, czyli tematu kolejnych analiz. Mianowicie, naszła nas ochota na zanalizowanie czegoś (znów yaoi, albo coś pokrewnego) z jednego z fandomów, w których obecnie siedzimy, a do wyboru macie Kuroko no Basket, Free! oraz Uta no Prince Sama!
...Tak, jesteśmy żałosne. Tak, kochamy to xD Także zapraszamy do głosowania, jako że bardzo nam zależy na poznaniu Waszej opinii ;)
A, odpowiadając na nasuwające się pytanie:
- Czemu to jest takie krótkie?!
- Bo ałtorka więcej nie napisała!

Zanalizowały: Kłamliwy Litwin i Carly.


Witajcie! Odpowiadając na pytania planuję około dwudziestu pięciu części,
...God why. Ja się nie podejmuję ;-;
Nie martw się, nie jest aktualizowane od chuj-wie-kiedy, a kończy się chyba na 10tej części, czy coś ^^
może trochę więcej. Jak na razie powstało czternaście, choć wciąż czekają na betę. Ja lubię Harry'ego, który jest silny i ukształtowany przez swoje przeżycia,
Głównie seksualne.
więc i tu taki jest. Granice postaram się zachować, wyjaśniając powoli większość wątków i przyczyny jego pewności siebie. Zapraszam na kolejny rozdział. Enjoy!
POBOŻNE ŻYCZENIA.


Po wieczornej rozmowie z Rosalie czuł się lepiej. Dużo lepiej. Nawet przespał większą część nocy, co dla niego było naprawdę sporym wyczynem. Teraz jednak zaczynał się denerwować.
Ale teraz jest wieczór… Ja to MUSZĘ wiedzieć, przespał egzaminy, czy kupił sobie dodatkowy wieczór na rano?
Nie chodziło o to, że nie czuł się przygotowany. Był pewien, że zielarstwo poszło mu dobrze, a to właśnie tego przedmiotu najbardziej się obawiał. Jako drugie zdawał eliksiry i ku jego rozbawieniu kazali mu uwarzyć Amortencję, bezę
Bezę. Kazali mu uwarzyć bezę. W sumie mnie nie dziwi, że go to rozbawiło... Ciekawe, jak wyszłyby mu eklerki.
pod Wywar Toajdowy i jedną z mniej znanych trucizn, która w połączeniu z jadem wampirów, podczas pełni zmieniała wilkołaki w potulne i uległe stworzenia. A po dwudziestu czterech godzinach zabijała niezwykle boleśnie, co już takie zabawne nie było,
Doprawdy? Mnie, na przykład, aż dziw bierze, że się nie roześmiał!
ale nie zamierzał o tym teraz myśleć. Aż żałował, że nie poprosił wczoraj blondynki o trochę tego specyfiku,
Ale jakiego? Śmierci? Boleści? MYŚLENIA? A, no tak.
mógłby zadziwić komisję. Chociaż może lepiej, że tego nie zrobił, jeszcze by go zamknęli w tutejszym więzieniu za posiadanie niebezpiecznych substancji bez uprawnień mistrza eliksirów.
Proszę państwa, mamy przebłysk człowieczeństwa u Pottera - w tym krótkim fragmencie kilkakrotnie już zdążył przyznać się do niedoskonałości lub nieposiadania czegoś! *Chwila na oklaski*
Obrona przed czarną magią i sama czarna magia wydały mu się jeszcze prostsze. Aż przez moment poczuł się zaniepokojony tym, jak to musi wyglądać, ale ostatecznie przecież im powiedział, kim jest. Wygrał wojnę.
Sam jeden! Jedną ręką tłukł maczetą, drugą strzelał z karabinu, a czasem miotnął zaklęciem spomiędzy zębów.
Chyba nikt nie spodziewał się, że zrobił to za pomocą nieszkodliwych zaklęć. Musiał umiejętnie walczyć. A Severus postarał się o to, żeby potrafił absolutnie wszystko, co może się okazać pomocne choćby w minimalnym stopniu.
Na przykład robić bezy.
Część praktyczna, ku jego uldze, zajęła zdecydowanie mniej czasu niż ta wczorajsza.
Wczoraj była niedziela… Nieładnie, pan Potter zapomniał, żeby dzień święty święcić ;_; Ja tego nie czytam, to mnie sprowadzi na złą drogę!
Część praktyczna z czarnej magii: “Panie Potter, proszę cisnąć we mnie zaklęciem avada kedavra!” XD
Tylko MOCNO!
Miał godzinę przerwy, zanim ogłoszą wyniki, i skrzętnie wykorzystał ten czas na zjedzenie obiadu i krótki, odprężający spacer po pobliskim parku.
O piętnastej stawił się ponownie u pani Quin i z niecierpliwością czekał na wyniki egzaminów.
— Panie Potter — odezwała się kobieta po tym, jak szczelnie zamknęła drzwi i wyciszyła pomieszczenie.
To już koniec pańskich przygód! MWAHAHAHHAHAHHA!
Byłoby tak pięknie ;-;
Nikt już pana nie uratuje!
Żodyn nie usłyszy pańskich krzyków! ŻODYN!
...Jak ja uwielbiam moją pracę! XD
— Zapewne ma pan świadomość, że te egzaminy były tylko formalnością, aczkolwiek jestem zaszczycona, że to ja mogłam je przeprowadzić.
Harry uśmiechnął się do niej, starając się ukryć swoje niezadowolenie i rozczarowanie.
Oczywiście! Wybraniec na OWTM-ach… Będzie się czym pochwalić.
Czarownica chyba zauważyła jego postawę, bo dodała po chwili:
— Nie chodzi mi o pana nazwisko. Raczej o poziom, który pan pokazał. Już dawno nie miałam możliwości spotkać tak utalentowanego młodzieńca.
Zapraszam w takim razie do internetowej twórczości nastoletnich ałtorek, spotka pani takich wielu, nie tylko młodzieńców, ale i dziewczęta!
— Och — mruknął zaskoczony. — Przepraszam.
— Nie szkodzi. Mam tylko jedno pytanie. Kto pana uczył eliksirów?
— Severus Snape — szepnął, uśmiechając się niepewnie.
— Ach! Więc mistrz. Rozumiem teraz skąd u pana taki poziom. Spokojnie mógłby pan iść dalej w tym kierunku. W innych zresztą też.
No, ja osobiście proponuję, żeby poszedł we wszystkich kierunkach na raz. Nawet mogę się szarpnąć na granat, jeżeli mu szkoda kasy.
Nie chciałby pan?
To już są dwa pytania, suko!
— Nie — uciął dość niegrzecznie.
— Rozumiem — odpowiedziała cicho czarownica.
Wiedziała, co wojna robi z niektórymi ludźmi.
No cóż. Niektórym wojna potrafi rozwiązać wszystkie problemy. Dokładnie wszystkie. I to na dobre.
I tak była pod wrażeniem, że chłopak zdecydował się podejść do OWTM-ów i utrzymywać chociaż ten minimalny kontakt z czarodziejskim światem. Zachowywał się tak, jakby chciał się odciąć od wszystkiego, co magiczne, z drugiej strony nie mogąc tego zrobić do końca.
— Kto pana uczył pozostałych przedmiotów, które pan zdawał?
— Również Severus.
No tak. Można się było spodziewać. Na całą resztę się wypiął. A nie, przepraszam, to na Sevcia się w sumie wypiął, nie? xD
Tym razem słowa były ledwie słyszalne. Mężczyzna nauczył go wszystkiego. Oczywiście miał też innych nauczycieli, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby nie jego partner, nie miałby większych szans w wojnie z Voldemortem. I ze zdaniem tych egzaminów, skoro już o tym mowa.
Szkoda, że to aż nazbyt prawdziwe…
— Wiem, że starał się pan, żeby jego imię zostało całkowicie oczyszczone — kontynuowała kobieta. — Już po Ostatecznej Bitwie.
— Tylko dlatego zostałem tam tak długo.
Na tej bitwie. Normalnie wpadłby prosto na afterparty.
Harry na polu bitwy, roznosi ulotki i oczyszczające chusteczki nawilżone and shit ;-; XD
Nie przejął się spływającą powoli pojedynczą łzą.
Zapomniał wspomnieć, że była kryształowa? Czy może nie była kryształowa, bo zmieszała się z letkim makijażem?
Płakał już za nim tyle razy, że przestał ukrywać swoje reakcje. Ludzie nie rozumieli, ale nie miał zamiaru niczego tłumaczyć.
Zaskoczę pana, panie Potter. Doskonale rozumiem, że jest pan skończonym i kompletnym idiotą. Ba, nawet rozumiem, dlaczego nie chce pan się do tego przyznać!
Odebrał kartę z wynikami. Same wybitne. A jednak wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami.
Ten drań byłby dumny, pomyślał z czułością.
Jego głowa prezentowałaby się znakomicie, zatknięta na pice, pomyślała Carly z czułością.
-I-I-I-
Do Forks wrócił przed dwudziestą. Był zmęczony, ale nie mógł sobie odmówić spotkania z wampirami. Nie, skoro Rosalie go zaprosiła. Zadzwonił do niej, mówiąc, że zjawi się w przeciągu godziny. Dla nich to i tak nie miało znaczenia. Nie musieli spać. On miał kilka eliksirów, dzięki którym jutro będzie wypoczęty,
Zajebiście, to niech mi pożyczy, bo nie wiem jak ja JUTRO przetrwam te dwa wykłady, co to je JUTRO, czyli we WTOREK, mam. Cholera jasna, gdyby jeszcze ktoś nie zauważył, dlaczego w kółko piszę rzeczy w tym stylu, ałtorka chyba chce mnie porządnie wkurwić swoją niezdolnością do używania poprawnych określeń czasu -.-
więc nie widział potrzeby, żeby to odkładać. Tak naprawdę, musiał przyznać sam przed sobą, że zżerała go ciekawość i nie mógł się doczekać konfrontacji z Edwardem.
Dlatego już teraz spakował miecz i tarczę do podróżnego plecaczka.
I bazookę.
Ale chłopaka nie było w domu. Zastał tam jedynie wspomnianą blondynkę i dwoje innych wampirów, których jeszcze nie dane mu było poznać.
— To Carlisle i Esme. Nasi rodzice.
Parsknął tłumionym śmiechem, słysząc to określenie.
A nie powinno być, że się rozpłakał rzewnymi łzami na wspomnienie o rodzicach? Oj, chyba ałtoreczce samonotujące pióro szwankuje ;3
— Przepraszam. Rozumiem, że to wy zmieniliście całą piątkę? — zapytał wprost.
On powinien dostać w mordę, w trybie bardzo szybko.
Kobieta zmieszała się odrobinę na taką szczerość, ale właściwie czego innego mogła oczekiwać?
...no nie wiem, UPRZEJMOŚCI?! Panie i panowie, prawdziwy brytyjski gentleman. W środowisku naturalnym, kurwa jego mać.
Czy ałtorka wie może, że jest różnica między szczerością, a bezpośredniością? Ja nie mogę...
— Nie — odpowiedział mężczyzna. — Ja zmieniłem Esme, Edwarda, Rosalie i Emmeta. Alice i Jasper dołączyli do nas stosunkowo niedawno.
— Och.
Zarumienił się lekko. Chciał być dla nich wredny, ale jakoś nie do końca potrafił.
Niiii. Skądże.
No weź, w końcu tylko raz można zrobić dobre, pierwsze wrażenie na przyszłych teściach!
A ten człowiek bynajmniej niczemu nie zawinił. Przynajmniej jemu.
Zagadka na dziś: czy ałtorka celowo użyła słów “bynajmniej” i “przynajmniej” tak blisko siebie, żeby dać do zrozumienia, że wie, czym się różnią, czy może to jednak jest przypadek? xD
Zdawał sobie sprawę, że nie powinien się tak zachowywać. Zdołał już polubić wampirzycę, więc dlaczego miałby odmówić sobie poznania reszty tego dziwnego klanu.
— Wybaczcie — powiedział ciepło. — Miałem naprawdę ciężki dzień, a do tego moja nowa znajoma
Bez jaj, nie wiedziałam, że jak zdawałam maturę, to wszyscy egzaminatorzy z urzędu stawali się moimi “nowymi znajomymi”. Wow. Muszę im wysłać zapro na fejsiku.
zaserwowała mi nieco niespodziewanie dawkę raczej bolesnych wspomnień. Nie chciałem być niemiły.
Opadł na najbliższą kanapę, przesuwając dłonią po twarzy.
No siema, siema, zero spiny, a teraz pozwólcie, że jebnę się na miejscówę i zaryję koparą przez mordę, bo to wcale nie wygląda dziwnie Oo
Nie widział zagrożenia w trójce wampirów,
Co jest wyraźną oznaką tego, że jest popierdolony jak lato z radiem.
więc rozluźnił się znacznie bardziej niż jeszcze przed wejściem do tego domu. Musiał przyznać, że wnętrze by piękne, choć spodziewał się czegoś zgoła innego. Widać było, że kochali przestrzeń i luksus. Ciekaw był, czy kogoś zapraszali wcześniej do swojego małego królestwa.
Nie, innych zapraszali do dużego. Ale uznali, że przed Potterem nie warto szpanować, bo i tak nic nie widzi, poza czubkiem własnego nosa.
— Nikogo — odpowiedziała blondynka. Chyba musiał zadać to pytanie na głos.
— Gdzie reszta? — Właściwie to się domyślał, ale wolał to usłyszeć. Przynajmniej jutro będzie bezpieczny, wcielając w życie swój plan.
Którym, jak zawsze, raczył się z nami podzielić.
— Na polowaniu.
— Oczywiście — mruknął bezbarwnie, potwierdzając swoje przypuszczenia.
— Nie polujemy na ludzi — wtrąciła cicho Esme, a Harry otworzył oczy ze zdziwienia.
Wcześniej miał je zamknięte, ponieważ postanowił niezwykle kulturalnie walnąć w kimono na środku czyjegoś salonu.
— Jak to nie? — burknął, ale po chwili sapnął i usiadł całkiem prosto. — Jestem idiotą! 
Jak mogłem zapomnieć, że wasz jad rozpuszcza soczewki? I wystarcza wam zwierzęca krew?
To by wyjaśniało, w jaki sposób potrafili zintegrować się z ludźmi. I fakt, że Cullenowie żyli w takiej zgodzie ze sobą, bez wyraźnej hierarchii. Chociaż już na pierwszy rzut widać było , że Carlisle był z pewnością głową tej rodziny. Tak. Teraz już rozumiał, dlaczego nazywają siebie rodziną.
Żeby zrozumieć powyższy akapit, należy przeczytać sobie dokładnie Zmierzch. Ale serio, te pieprzone skróty myślowe mnie wykończą!
— To dlatego jesteście tak silnie związani! — dodał, zaskoczony swoim odkryciem.
Dopiero po chwili zauważył nienaturalną ciszę, która zapanowała w pomieszczeniu. Wampiry patrzyły na niego z jakimś dziwnym błyskiem w oczach. Och, jakże się cieszył, że nie są głodne. I nie piją ludzkiej krwi.
A ja właśnie zaczęłam odczuwać rozczarowanie...
— Mógłbyś nam powiedzieć, skąd tyle o nas wiesz? Twoje wnioski są doskonałe.
Oczywiście. Jego wnioski są doskonałe, mimo że sam przed chwilą przyznał się do dotychczasowego nie zdawania sobie sprawy z większości wymienionych aspektów, a także do tego, iż jest skończonym idiotą. Chociaż to WY powinniście dojść do takiego wniosku, suki.
Już sam fakt, że wiesz kim jesteśmy, jest niepokojący, a to, że odpowiadasz sobie sam, na podstawowe pytania dotyczące nas w tak szczególny sposób, powoduje dodatkową frustrację.
Po. Prostu. Go. Zabijcie. Nie tylko was on wkurwia, wiecie? ;_;
Potter zaśmiał się głośno i pokręcił głową. Nie chciał im mówić. Jeszcze nie ufał im wystarczająco, żeby podzielić się swoją historią. Chociaż to, czego się właśnie dowiedział, zdecydowanie pomoże w zbudowaniu owego zaufania.
On chce SAM budować SWOJE zaufanie WOBEC KOGOŚ? 
— Powiem wam za jakiś czas, jeżeli nic się nie zmieni. W tej chwili nie mogę, ale nie musicie się martwić, że was wydam. Nie mam w tym żadnego celu.
Chyba nie masz w tym żadnej korzyści, patafianie.
Esme nie wyglądała na przekonaną, ale młodsza wampirzyca położyła jej dłoń na ramieniu i ścisnęła je lekko. Ona mu zaufała całkowicie.

To, że uratował tamtą nastolatkę, oraz fakt, że wiedział, co ją spotkało, a jednak nie poruszył tego w żaden sposób, w zupełności ją satysfakcjonowało. Ktoś taki nie mógł być zły, nawet jeżeli nie był do końca dobry.
Mamo, on tylko łatwo się denerwuje! W głębi serca bardzo mnie kocha!
Ale to przecież zupełnie tak jak ona. Jak cała jej rodzina.
— Muszę wracać do domu. Ja, w przeciwieństwie do was, powinienem się przespać chociaż kilka godzin.
To zabrzmiało jak taka podstawówkowa obelga xD
Pożegnał się jeszcze z całą trójką i wrócił do siebie. Do pustego domu. Pustego łóżka. Dobrze, że przynajmniej miał plan, jak wykorzystać nadmiar czasu. Pan Throonet,
Mówi się Pan Torrent. A pornosy nie są zbyt dobrym wykorzystaniem czasu.
bo zielarz w końcu podał swoje nazwisko, przygotował dla niego listę eliksirów, których potrzebował na przyszły weekend. Będzie mógł odpocząć, odetchnąć i zatracić się.
Mówi się “nawdychać”, ale to też nie jest najlepszym sposobem!
Wciąż nie mógł zapomnieć, jak kochał warzyć z Severusem. Kiedy mężczyzna w końcu przebił się przez wszystkie problemy, które miał Harry,
Głównie przez zwieracze odbytu.
...Kurwa, zabijcie mnie.
docierając do ich sedna i z dnia na dzień sprawiając, że znikały, chłopak naprawdę to polubił. Na początku chodziło tylko o czas, który mogli spędzać razem. Później o to, żeby w razie potrzeby, umiał sobie poradzić, kiedy Snape'a zabraknie. Ale ostatecznie chłopak odkrył, dlaczego jego partner spędzał tyle czasu w laboratorium. To odprężało. Pozwalało zapomnieć o szarej, wojennej codzienności
I na przykład o tym, że Sev był zakochany w MATCE Pottera? No cóż, rzeczywiście, metoda na zapomnienie okazała się nader skuteczna.
i trwać. Trwać w zawieszeniu pomiędzy światami.
-I-I-I-
Chemia była przedmiotem, który najbardziej lubił. W pewien niemagiczny sposób przypominała eliksiry.
...no to se, kurwa, przyjedź do Polski -.-
Nauczyciel był zachwycony jego wiedzą i umiejętnościami, choć Harry nie miał pojęcia o wzorach, cząsteczkach, protonach i tego typu bzdurach.
Kurwa. A ja jak nie miałam o tym pojęcia, to dostawałam pałę. Pozostaje mi tylko przypuszczać, że pan Potter swoją pałę postanowił odebrać jeszcze przed zajęciami, sam na sam z profesorem.
Ale to na biologię czekał z wytęsknieniem. Och, same lekcje nie były zbyt interesujące, ale osoba siedząca na krześle obok, już tak.
Z czysto biologicznego punktu widzenia, oczywiście.
Aż marzył, aby przeprowadzić na nim sekcję.
Edward przyglądał mu się dzisiaj z wyjątkowym zainteresowaniem, analizując każdy jego ruch. Miał wrażenie, że wampir dostosował nawet swój oddech do bicia jego serca. Musiał przyznać, że chłopak radzi sobie coraz lepiej w kontaktach z nim i prawdopodobnie perspektywa śmierci zaczęła się od niego oddalać.

I Harry nie był pewien, czy jest z tego powodu zadowolony.
JA z całą pewnością nie jestem zadowolona, gdyby ktoś pytał.
— Co się stało, że Rosalie ci zaufała? — zapytał wampir niespodziewanie, kiedy skończyli zlecone im zadanie.
— Nie wiesz? — zdziwił się chłopak. — Mówiła, że będziesz jedyną osobą, przed którą nie zdoła tego ukryć.
— Bardzo się postarała — mruknął Edward, wyjątkowo niezadowolony, a Potter spojrzał na niego zaciekawiony.
— Jak?
— Śpiewała przeboje Elvisa — burknął poirytowany.
Czaicie, te nawiązania do oryginału, i w ogóle. Ma ktoś karabin, maybe?
Harry patrzył przez chwilę na jego zawiedzioną minę, w końcu parskając głośnym śmiechem i zwracając na siebie uwagę wszystkich w sali.
— I nie pozwoliła ci dojść do głosu? — zakpił.
Chłopak niewiele sobie robił z zamieszanie, jakie wywoływał. Ta rozmowa była wystarczająco ciekawa, żeby wszystko inne odsunąć daleko od siebie.
Gdyby ktoś się zastanawiał, tak, za to też powinien dostać odpowiednią adnotację w dzienniku. Ja p…
Co nie zmieniało faktu, że dodatkowo i z premedytacją podrażniał czułe zmysły wampira. Widział, jak Edward się spina i mocniej zaciska pięści, kiedy nachylał się do niego nieznacznie. Jego źrenice powoli się zwężały, a czerwone refleksy znowu rozbłysły w bursztynowych oczach. Drażnił bestię. Jak zwykle.
Pochylił się bardziej, niemal muskając jego ucho, kiedy zauważył, że uczniowie wrócili do swoich zajęć.
W takich momentach jestem przeciw gender…
Szepcząc prawie niesłyszalnie, wprowadzał w życie kolejne części swojego prowizorycznego planu.
— A była taka pewna, że sobie poradzisz bez problemów. Tak w ciebie wierzyła.
Padła na kolana i wołała “Och, Edward, Edward, czytaj w moim umyśle!”, na przemian ze śpiewaniem piosenek Elvisa.
— Co zrobiłeś? — warknął tamten i odsunął się na skraj krzesła.
Na niewiele się to zdało, bo Harry zbliżył się ponownie, mrucząc cicho.
— Poszukaj w jej umyśle. Albo w moim.
— Kiedy nie mogę! U ciebie nic nie słyszę, a ona ciągle śpiewa.
Harry odsunął się natychmiast i patrzył teraz na wampira z niedowierzaniem. Okludował umysł, od kiedy pojął, jak to właściwie działa. Podejrzewał, że nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, to się po prostu działo. Zastanawiało go, jakim cudem ten udomowiony, pijący wyłącznie zwierzęcą krew, Edward miałby czytać w jego myślach? W czyichkolwiek właściwie.
— Znasz legilimencję? — zapytał ostrożnie.
Czyli moment, przed chwilą Wszechwiedza Pottera się przelała i postanowiła dać Edziowi do zrozumienia, że Potter wie coś, czego nie wie? WTF ;_;
Chłopak patrzył na niego otwartymi szeroko oczyma, chyba orientując się, że zdradził przypadkiem swój sekret.
O tak, stoileśtam lat w ukryciu, a ten bez żadnej krępacji papla o swoich sekretach na lekcji biologii, jakby go conajmniej wzięli do Dzień Dobry TVN… no bez jaj.
Trafiłaś w sedno. Bez jaj. Edward nie ma jaj nawet bardziej, niż oryginalnie.
Jego zdenerwowanie było aż nadto widoczne i Potter pomyślał, że nie tylko on ma tajemnice przed klanem z Forks.
No, też myślę, że parę innych osób ma przed nimi jakieś tajemnice. Jestem na przykład przekonana, że żadne z nich nie zna mojego pinu.
Zanim któryś z nich zdążył się ponownie odezwać, zadzwonił dzwonek. Czarodziej, niewiele robiąc sobie z postawy Cullena, chwycił go za ramię i wprowadził w jeden z bocznych korytarzy, koniecznie chcąc zostać z nim sam na sam. Czytał o tym, że niektóre wampiry podczas przemiany zyskują nowe umiejętności.
A, KURWA, jakże!
Ich zmysły, silne jeszcze podczas życia, wzmacniały się wystarczająco, żeby w trakcie wiecznej egzystencji stanowić swego rodzaju specjalny dar.
— Znasz legilimencję? — powtórzył zniecierpliwiony, kiedy zostali sami. Takie wyjaśnienie kłóciło się jednak z faktem, że żaden z wampirów nie rozpoznał w nim czarodzieja.
Edward zaprzeczył nieznacznym ruchem głowy, jednocześnie zaciskając usta w wąską linię.
Przy pomocy linijki, zszywki i zszywacza.
Harry warknął groźnie, zły, że w takiej chwili znowu widzi ten gest. Przesunął opuszkami palców po policzku i wargach chłopaka, drugą ręką ściskając silniej jego ramię, by ponownie od niego nie odskoczył.
I zapewne mu się to udało, nie…? -.-
Edward zamknął oczy, najwyraźniej chcąc wyłączyć chociaż jeden zmysł, skoro pozostałe działały bez żadnego zarzutu, zalewając go falą pragnienia. Nie chciał tu być. Nie chciał zrobić mu krzywdy, a nie ufał sobie jeszcze na tyle, żeby mieć pewność, że nic złego się nie stanie.
Harry patrzył na niego i widział wewnętrzną walkę, którą chłopak toczył ze sobą.
Skąd wiesz, że ze sobą? Może ma Obcego w brzuchu? Nie pomyślałeś kurwa o tym? NIE ZNASZ JEGO ŻYCIA.
Walkę o kontrolę i zapewne wyzwolenie. Uwolnienie instynktu drapieżnika. Chęć ataku była tak silna, że miał wrażenie, iż na tej spokojnej twarzy drga każdy mięsień,
… legit.
każda martwa żyłka i zmarszczka. W końcu
Edward rozszczepił się na atomy?
przysunął się bliżej, popychając Edwarda na najbliższą ścianę i ocierając się o niego całym ciałem.
Ciekawi mnie, czy jemu choć raz przez te resztki umysłu przeszło, że Edward może nie być gejem? xD Chyba, że Harry postanowił wykluczyć tę możliwość, bo przecież ON mógł. Albo po prostu powołał się na autoreczkową wizję świata yaoi, gdzie WSZYSCY są homoseksualni. BUM BADUM, koniec ludzkości.
Szybko zauważył, że wampir całkowicie wstrzymał oddech, odcinając kolejny ze zmysłów. Tracił kontrolę. Potter z całą świadomością tego, co robi, przylgnął do niego, składając kilka krótkich pocałunków na jego zaciśniętej szczęce.
Ej, to zaczyna na poważnie rywalizować w obleśności z akcjami z Sevciem. ZWŁASZCZA, że jak już wiele razy zostało to wspomniane, Potter jest sporo niższy od Cullena -.-’
— Mówiłem ci, że masz tylko dwa wyjścia — szepnął mu do ucha. — Albo mnie zabijesz, albo…
Przesunął wilgotnym językiem wzdłuż małżowiny i to było najwyraźniej zbyt dużo dla Cullena, bo ten odepchnął go od siebie tak mocno, że z trudem zatrzymał się na przeciwległej ścianie,
No, zatrzymanie się na ścianie z pewnością było nie lada wyzwaniem, jako żywo!
tylko dzięki swojej sprawności nie łamiąc sobie przy tym kości.
Zaśmiał się cicho, dostrzegając, że wampir z przerażeniem patrzy na niego i na to, co właśnie zrobił.
A co takiego zrobił, że mógł na to popatrzeć? Albo może nie chcę wiedzieć.
Nie odważył się jednak podejść, próbując najwyraźniej dojść do siebie, po tym niekontrolowanym pokazie siły.
Ale mógłby na przykład olać sukę i sobie pójść… Ale kto by mnie tam, kurna, słuchał.
Harry nieszczególnie zwracając na to uwagę, poczekał chwilę, aż strach zniknie ze zwierzęcych tęczówek
Zoofilia? ZNOWU?! Wiecie, że po tym haśle ktoś nas nawet kiedyś wyszukał w google? #jaPierdolę
i wrócił do Edwarda z pogodnym wyrazem twarzy.
Adekwatnym do faktu, że przed momentem wyjebał w ścianę.
Stanął naprzeciwko, obserwując reakcje chłopaka.
— Skoro nie znasz legilimencji, to w jaki sposób jesteś w stanie przeglądać cudze myśli? Widzisz wspomnienia? — zapytał spokojnie.
Zachowywał się tak, jakby nic się nie stało, jakby codziennie przeżywał sytuacje podobne do tej, co tylko bardziej zaniepokoiło wampira.
Jeeeeejku, to jest takie absurdalne! Te wampircie powinny już dawno występować tylko i wyłącznie w formie przyjaznych pudelków ;-;
Edward nie rozumiał, jak chłopak może być tak spokojny, skoro wie, z kim ma do czynienia, skoro już poczuł jego potęgę.
— Nie widzę wspomnień — odpowiedział cicho, chcąc zyskać czas i odzyskać kontrolę. — Słyszę myśli.
— Jak?
— Po prostu. Słyszę wszystkich wokół, ale muszę się skupić na danym przekazie, żeby dopasować do niego nadawcę.
— I co słyszysz teraz? — mruknął Harry drwiąco.
Kurwa. Właśnie wczytałam się w ten dialog, żeby go sobie ładnie uporządkować, po czym zdałam sobie sprawę, że czytam rozmowę między Harry’m Potterem oraz Edwardem Cullenem i parsknęłam śmiechem tak głośno, że się zastanawiam, czy mnie Litwin usłyszała w sąsiednim pokoju xD
Edward zerknął przelotnie w jego oczy, ale chyba obawiał się zbyt długiego kontaktu wzrokowego, bo po chwili uciekł spojrzeniem w bok. Harry zastanawiał się, czy wampir właśnie próbuje odpowiedzieć na jego pytanie, nie oddychając, żeby nie wdychać jego zapachu.
Czyli że Harry nie oddychał? To to TEŻ może?
Ostatecznie znowu stał zaledwie centymetry od niego.
— Jessica zastanawia się, dlaczego nie ma cię na parkingu — zastanowił się chwilę i zaśmiał. — I czy nie chciałeś się z nią umówić z powodu Alice — burknął. — Dlaczego Alice?
— A skąd mam wiedzieć? — odpowiedział. — Powiedziała mi, że twoja siostra jest dziwna — prychnął pogardliwie. — Zapewne właśnie po to, żebym się z nią nie spotykał.
— A chcesz? — zapytał zaniepokojony, ale Harry tylko uśmiechnął się kpiąco.
Nie, pewnie. Własnie cię obcałował z góry na dół, ale to zapewne tylko po to, żeby zbliżyć się do twojej siostry. Serio, stary, zaufaj mi, to standardowa procedura.
No co, ja tak zawsze robię. Gorzej, jak facet nie ma siostry, wtedy to kiszka.
— A widzisz ją gdzieś obok?
Oczy Cullena się rozszerzyły , gdy wampir pojął wreszcie słowa o dwóch drogach, o których Potter wspomniał nie tak dawno. To było tak proste. I takie oczywiste.
— Chcesz się spotykać ze mną? — niemal pisnął, a w jego głosie wyraźnie słychać było panikę.
— O, nie — szepnął Harry, ponownie się do niego zbliżając.
Otarł się o niego w bardzo zmysłowym geście, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i przesuwając je niespiesznie na żebra, brzuch i w końcu przytrzymując silnie biodra.
Ja już nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. I dlaczego, kiedy próbuję w jakiś sposób wyobrazić sobie tę sytuację, staje mi przed oczami miniaturowy pies dobierający się do jakiegoś wilczura, czy innego tam? xD
Sięgnął po kolejny pocałunek,
Na półkę.
wdzierając się zaskoczonemu wampirowi do wnętrza ust. Edward musiał zapewne resztkami sił
No, w sumie to mógłbym konkurować w sile z kafarem budowlanym, ale resztki sił nie pozwalają mi nawet na przerwanie “pocałunku” XD SEEMS LEGIT.
walczyć o utrzymanie kontroli nad swoją naturą, skoro na to pozwolił. Potter oderwał się od niego po zaledwie kilku sekundach, zauważając, że jego oczy przybrały już niemal całkowicie czerwony kolor.
Przypomnijmy sobie, iż “kanon w Zmierzchu został zachowany” bla, bla, bla…
No a w czym problem? Ze zdania jasno wynika, że mowa o oczach Pottera xD
Nie chciał teraz umierać, nie, gdy posmakował zwycięstwa.
— Chcę o wiele więcej — szepnął, słysząc groźne warczenie.
Mrrrr, seksiaki -.-
Odsunął się na odległość jednego kroku, dostrzegając, że Edward przybiera postawę do ataku i aportował się z niemal bezgłośnym trzaskiem, pozostawiając oszołomionego wampira na środku szkolnego korytarza.
Po ostatnim akapice wnioskuję, iż plan Pottera musiał być kwintesecją geniuszu w najczystrzej postaci Oo

Weź, on TOTALNIE chciał, żeby tak było!

6 komentarzy:

  1. Nie wiem jak skomentować twórczość tej autorki.
    Sama opisuję głupoty i absurdalne sytuacje (w końcu moją miłością jest pisanie parodii <3), ale to... to mnie po prostu załamuje ;-;

    może mnie po prostu zabijcie, dobrze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie możemy Cię zabić.
      ...jesteś jedną z niewielu osób, które regularnie komentują XD

      Usuń
  2. Ja tu nic wcześniej nie komentowałam, ale chyba powoli trzeba będzie zacząć. Chociaż obecnie ukrywam się w kącie mojego pokoju i choduję emo-grzybki, to nie jestem w stanie nic więcej napisać, jak to że ta historia doprowadziła mnie na skraj bezdennej rozpaczy nad bluźnierstwami innych ludzi, którzy sądzą, że zrozumieli lepiej, co autor chciał przekazać.
    Skomentowane krótko z puentą taką, że niektórzy nie powinni brać się za pisanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. cały komentarz mi się skasował xD pójde na łatwizne.
    zdanie to samo, ankieta do dupki, piszcie dalej.

    zaskoczyło mnie, że bez późnienia, ale zobaczymy za tydzień ;P

    SejaNeko

    OdpowiedzUsuń
  4. Skusiłam na oryginał bez waszych komentarzy... po jednym epizodzie zawiesiłam się niczym zombie, nie mogąc strawić takiej ilości głupoty, mułu i marysuizmu.
    Nie wiem jakim cudem znajdujecie w sobie siłę na jakikolwiek komentarz tego tworu. Podziwiam. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle śmiesznie i uszczypliwie :D I w przeciwieństwie do aŁtorki wy wiecie co czuje wasz czytelnik. Kiedy czyta się wasze komentarze to prawie w 100% pokrywają się one z naszymi odczuciami (a przynajmniej moimi).
    Czekamy na dzisiejszą notkę :)

    OdpowiedzUsuń