poniedziałek, 31 marca 2014

A jakże!, czyli Harry Potter i Klątwa Zielonych Źrenic, częśc 3

Wiecie co jest dzisiaj? Poniedziałek! Także, niezależnie od tego, że wrzuciłyśmy spóźnioną analizę w piąteczek, dzisiaj prezentujemy trzecią części przygód Harry’ego Mary Sue Pottera w świecie Zmierzchu, czy coś tam. Bo możemy. Bo rodział krótki, to skończyłyśmy go wcześniej. I oczywiście dlatego, że bardzo Was kochamy.
Z ogłoszeń parafialnych:
- Na górze po prawej pojawił się śliczny, malutki panel informujący o tym, że nasza analizatornia obecna jest na tumblrze oraz na asku, także jeżeli chcecie nas bardziej motywować lub po prostu wiedzieć o nas więcej, zapraszamy do korzystania. Będzie nam bardzo, bardzo miło ;) Szczególnie możecie zajrzeć wieczorem na naszego tumblra, jako że powinny się tam jeszcze dziś pojawić zdjęcia pokazujące jak Litwin otwierała czekoladki. A jest na co patrzeć ^^
- Trochę niżej niż śliczny, malutki panel znajduje się ankieta, w której macie bardzo ogromy wybór opinii, jakie możecie wygłosić na nasz temat ;3 Głosujcie! (I nie pytajcie, jakim cudem doszłyśmy do wniosku, że zrobienie takiej głupiej ankiety to dobry pomysł. Nie chcecie wiedzieć xD)
A teraz przejdziemy już do analizy.


Zanalizowały: Kłamliwy Litwin i Carly.




Dziękuję za komentarze, śledzenie i zaglądanie do tego opowiadania w ogóle! Harry będzie często wspominał Severusa, bo ten zburzył jego świat, a później pomógł odbudować go na nowo. Mam nadzieję, że kolejny rozdział też się Wam spodoba. Enjoy!
Eeee, nie, dzięki.


Edward był zły a już na pewno przepełniał go niepokój. Zdecydowanie. Cullenowie siedzieli całą rodziną w salonie, po raz kolejny omawiając pojawienie się nowego ucznia w szkole. A właściwie konsekwencje owego pojawienia się. Do wcześniejszych problemów, których naprawdę było już wystarczająco dużo, doszedł kolejny.
— Alice, naprawdę nie widzisz kompletnie nic, co dotyczyłoby jego przyszłości? — mruknął Jasper. — Ja odczuwam jego emocje! Są przytłumione, nawet bardzo, ale jednak je czuję — upierał się.
Oczywiście, że są przytłumione. To wszystko działanie narkotyku. To normalne. Już niedługo tak przywyknie się do środowiska tego fica, że będzie można go bezpiecznie odstawić -.-’
— Mówiłam! Nawet, jak się skupiam to nic to nie daje! Raz widziałam przebłysk jakiegoś niespodziewanego spotkania. Chyba z kimś z jego przeszłości. Ale nic więcej. To aż niepokojące.
— Niepokojące jest to, że Edward go nie słyszy — warknął Emmet. — Jak to w ogóle możliwe? — dodał wzburzony. — I co niby miało znaczyć, że dzieciak jest wyszkolonym wojownikiem? Mamy się go obawiać?
Taak, taaak, taaaaaak, na pewno żadne z was nie da mu rady, w końcu przecież jesteśCIE TYLKO WAMPIRAMI. Fucking fuckitty fuck.
Carlisle uciszył obecnych jednym spojrzeniem.
— Jesteście pewni, że wie o nas?
— Tak.
Edward nie miał żadnych wątpliwości. Chłopak wiedział, a wampir nadal nie rozumiał, w jaki sposób tę wiedzę posiadł.
To zdanie robi tak perfekcyjny sens. Srebrne usta 2014 dla myśli tego pana!
Zawsze byli tacy ostrożni. Był pewien, że niczym się nie zdradzili, a przynajmniej niczym, co byłby w stanie wychwycić normalny człowiek. Zatem to musiało oznaczać, że dzieciak miał już do czynienia z wampirami, co nieszczególnie wróżyło dobrze przyszłości ich rodziny.
Ale w zasadzie to czemu? Skoro już spotkał wampiry i nie został przez nie zabity, to chyba nie jest niebezpieczny? No i nie oni powiedzieli mu o wampirach więc chyba nie zrobili nic wbrew prawu…? … Kurde, znowu sensu szukam :(
Wszyscy byli zagrożeni.
*konspiracyjny szept* Zabijcie go, zabijcie go, zabijcie go!
— A nawet jeżeli miał wcześniej jakiekolwiek wątpliwości, to po tym, jak od niego dzisiaj odskoczyłem, musiały się rozwiać — dodał gorzko. — Byłem zbyt nieostrożny.
No to faktycznie, mógł być pewien, że niczym się nie zdradził Oo Chyba mamy do czynienia z kolejną autorką, która pisze po jednym zdaniu co tydzień i w konsekwecji zapomina, o czym było wcześniej.
— Kochanie, nie obwiniaj się za to. Fakt, że nie zdziwił się twoim zachowaniem powinien dać nam więcej do myślenia. Nie sądzę, żeby chciał nas wydać.
— Nie możemy ryzykować — wtrąciła uparcie Rosalie.
Właśnie, nie możecie. Zabijcie go. Chociaż troszeczkę.
Nie troszeczkę! Zabijcie go na śmierć!

(Story behind: zazwyczaj twierdzę, że nienawidzę przemocy i zabijania ;_;)
— Chciałbym z nim porozmawiać — uciął ponownie najstarszy z wampirów.
-I-I-I-
W piątkowe popołudnie Harry przygotowywał kolację dla siebie i Mike'a. Znalazł też jakieś niezobowiązujące filmy w miejscowej wypożyczalni i kupił przekąski. Chłopak był bardziej interesujący niż Jessica,
A jakże.
która notabene już próbowała zaprosić go na randkę.
No a któż by nie próbował…

W sobotę. Wykpił się wyjazdem do Seattle, co właściwie było prawdą. Teraz tylko musiał tam pojechać, zamiast najnormalniej w świecie się aportować. Trudno. Nie zawsze można mieć wszystko, czego się chce.
Łał, serio?! Myślałam, że on się prędzej wykastruje kawałkiem plastikowej łyżeczki niż przyzna, że nie może czegoś mieć :D
Can’t buy me love… i tak dalej xD
Może przy okazji kupi kilka rzeczy, skoro i tak będzie musiał poczekać na wyniki testów. Wampiry nie pojawiły się dzisiaj w szkole, ale nie zdziwił się tym szczególnie. Dzień był zbyt słoneczny, żeby mogły się jawnie pokazywać.
Mike zjawił się punktualnie. Zjedli przygotowany przez Pottera posiłek, śmiejąc się głośno i przedrzeźniając.
Kogo, jeżeli można wiedzieć? I, od kiedy Harry umie gotować? Bo, o ile wiem, w szkołach z internatem ko jest nabyć takich umiejętności, do cholery ciężkiej.
Było… miło. Harry poczuł się jak prawdziwy nastolatek. Już dawno się tak nie czuł. Ostatnio chyba jeszcze przed śmiercią Syriusza, na piątym roku, z Ronem i Hermioną. Podczas tych ulotnych chwil, kiedy Tom nie zsyłał mu wizji, a Severus nie katował go bezsensownymi wtedy lekcjami oklumencji.
Oraz swoim wielkim, twardym… KURWA, ZABIJCIE MNIE ;_;
— Co teraz? — zapytał Newton, odchylając się na swoim krześle. Nie pamiętał, kiedy jadł coś tak pysznego.
Harry wyjął z szafki dwa kieliszki i otworzył wino. Nie wiedział, czy chłopak pije alkohol, ale to, które kupił na dzisiaj, było naprawdę dobre. Zapełnił naczynia do połowy
Wszystkie naczynia, łącznie z miskami, talerzami i garnkami w szafkach? xD
i wskazał na salon, gdzie na stole leżało kilka płyt.
Patrz, patrz, salon, płyty, płyty, salon, płyty i salon, TO PŁYYYTYYY I SAALOON!!!! 8D
Mike podziwiał wystrój pomieszczenia, dotykając delikatnie niektórych mebli i obrazów. Po chwili jego wzrok padł na zdjęcie stojące na jednej z niskich szafek. Przedstawiało mężczyznę przed czterdziestką z długim, haczykowatym nosem zanurzonym we włosach niespełna siedemnastoletniego chłopaka. Jego ramiona oplatały ciasno młode ciało.
Fuuuuuuuu!

Jedna z dłoni nastolatka spoczywała spokojnie na tych, należących do starszego człowieka, a druga, w bardzo czułym geście, dotykała jego szyi. Czarne i zielone oczy patrzyły przenikliwie, a emocje, które w nich dostrzegał, mogły świadczyć tylko o jednym. Aż zaniemówił, kiedy sobie to uświadomił.
A czy ktoś może uświadomić mi, w jakich okolicznościach, i kto, zrobił im takie zdjęcie?!
Właśnie miałam o to zapytać… Jezus, ktoś chyba musiał po tym zażywać, jak to było w poprzedniej części tego opka, post-cruciatus? Patrzenie na tę scenkę musiało być torturą XD
Potter obserwował go uważnie. Celowo nie schował tego zdjęcia. Zbyt dużo dla niego znaczył ten związek, żeby ukrywać go przed innymi, co wcale nie oznaczało, że łatwo mu będzie o tym mówić. Mike odwrócił się do niego niepewnie, wskazując niemo
A jak, przepraszam, miał wskazywać? Głośno?
na oprawioną w srebrną ramkę fotografię.
— Dlaczego jego tu nie ma? — zapytał chłopak po chwili, wykonując nieokreślony ruch rękoma.

Harry parsknął, po czym roześmiał się głośno.
— Myślałem, że raczej zapytasz, czy jestem gejem.
Albo czy lubisz w dupę.
— Widzę, że jesteś
HE HE HEHEHE
— mruknął tamten, wskazując znowu na zdjęcie. — Więc? Przyjedzie? Ile ma lat?
Doprawdy, w tym opku ludzie zadają sobie pytania: “Czy jesteś gejem?” i “Podasz mi PIN do karty kredytowej?”, zaraz obok: “Jak masz na imię?”...
— Na tym zdjęciu trzydzieści siedem. I, nie. Nie przyjedzie.
...Bo rzuciłeś go, kiedy pokazał dowód osobisty? Nie?
— Och — zastanowił się chwilę i dodał: — Przykro mi.
Musiał się zastanowić, czy bardziej jest mu przykro, czy bardziej chce mu się chce śmiać? XD
Czy może powinien zadzwonić na policję i powiedzieć, że jego kolega z klasy wyraźnie był wykorzystywany przez jakiegoś starego zboczeńca? xD
Harry skinął głową, ale nie zamierzał rozwijać tematu swojego kochanka. Najważniejsze, że chłopakowi nie przeszkadzało to, czego się dowiedział. Skoro Newton akceptował jego odmienną orientację, była szansa, że inni też nie będą robić mu z tego powodu problemów. A nawet jeżeli… Cóż, niejedno już w życiu przeżył i prawdę mówiąc, nieszczególnie przejmował się zdaniem innych.
A jakże!
Jego przyjaciele, kiedy zrozumieli zachowanie chłopaka we Wrzeszczącej Chacie, też poruszyli ten temat. Nie robili mu wyrzutów, choć Weasley był wyraźnie zdziwiony i to bynajmniej nie tym, że jest homoseksualistą, ale tym, że na swojego partnera wybrał właśnie znienawidzonego profesora.
Boże, naprawdę, Harry mówiący o Ronie per “Weasley”?! Nie, ja rzucam to gówno, Krzysiu, ja nie daję rady, idę płakać ;-;
Kiedy Harry, po długich namowach, powiedział im, kiedy i jak wszystko się zaczęło,
Ze szczegółami!
Hermiona nie mogła wyjść ze zdumienia, że niczego nie zauważyła. Pomagali mu w uświadomieniu magicznej społeczności prawdy o Snapie. I był im za to wdzięczny, ale z drugiej strony cieszył się też, że ich tu teraz z nim nie ma.
A jakże.
Nie potrzebował ich litości i kolejnych wyrazów współczucia. To w niczym nie pomagało, sprawiało tylko, że ból powracał nocami ze zdwojoną siłą. A on chciał, żeby w końcu przestało boleć.
Mike został na noc.
A bUUUUL powrócił, niczym Buka na wiosnęęęęę, czy jakoś tak.
Może jemu by się maść na ból dupy przydała?

Potter był szczęśliwy, że czuje się u niego na tyle bezpiecznie, żeby to zrobić.
Żeby TO zrobić? Uuuuuuuu!
Siostro, plz XD
Nie chciał tracić tej znajomości. Pozwalała mu na zakosztowanie, cudownej w smaku, przeciętności. Niczego więcej w tej chwili nie potrzebował. Chociaż nie, właściwie to potrzebował. Ale akurat to było tymczasowo poza jego zasięgiem.
Mózgu? Resztek zdrowego rozsądku? Może odrobiny kanonu?
Następnego dnia, obudził chłopaka o nieprzyzwoicie wczesnej porze, ale nie mógł sobie pozwolić na spóźnienie. Newton z ociąganiem zgramolił się z łóżka i po szybkim prysznicu, pozwolił odwieźć się do domu. Harry był zdania, że chłopak za dużo wypił poprzedniego wieczoru, żeby samodzielnie prowadzić. Jego sąsiad, komendant, mógłby nie być zadowolony. Szczególnie, że Mike chyba w ogóle nie mógł jeszcze legalnie pić.
Ty. Też. Nie. DEBILU.
Właściwie, to mogłybyśmy tez zastanowić się nad tym, jakim cudem ktoś mu sprzedał ten alkohol, ale po przypomnieniu sobie, kim jest nasz boChater… -.-
W Seattle był dwadzieścia minut przed ustaloną godziną i stamtąd aportował się z zielarzem do Waszyngtonu. Egzaminy rozłożono na dwa dni, skoro miało być ich aż cztery.
Łaaał, wreszcie sobie uświadomił, że nie dałby rady napisać tego w jeden dzień naraz? Czy może musieli mu zakleić paszczę przy ustalaniu tego?
Swoją drogą, może mi ktoś wytłumaczyć, po co przy egzaminach Harry’ego jest potrzebny jakiś “zielarz”? Do aplikowania wszystkich odpowiednich dragów, żeby się za dużo kanonu nie przecisnęło?
O osiemnastej, ledwo żywy ze zmęczenia,
ŁAAAAŁ, on ma normalnie funkcjonujący organizm?! Potter?! Czy może mówimy o sklepikarzu, który zmęczył się mrużeniem oczu, chroniąc się przed blaskiem zajebistości Wielkiego Pottera, który zapisywał karty egzaminu zamaszyście niczym Raito Yagami Death Note’a? XD
pożegnał mężczyznę i skierował się do mugolskiej części, gdzie wynajął pokój w niewielkim hoteliku. Obudził się po niespełna dwóch godzinach, zlany zimnym potem.
Nie spermą tym razem? Ojej ;(
Jego umysł był zdecydowanie zbyt przeciążony, a te kilka godzin, które spędził na teoretycznej części OWTM-ów, tylko pogłębiały to uczucie.
Wydawało mi się, że jak się jest zmęczonym, to się twardo śpi, ale co ja tam wiem Oo
Dwadzieścia minut później znalazł się na chłodnym powietrzu,
O tak o. Może się jeszcze aportował przez sen? W piżamce w Power Rangers i takiej śmiesznej szlafmycy?
próbując znaleźć jakąś nieszczególnie zatłoczoną knajpkę. Zatrzymał się nagle, słysząc czyjś cichy krzyk i zastanawiając się, czy aby na pewno powinien się w to angażować. Cóż, o ile nie chodziło o wygłodniałe wampiry, mógł to zrobić. Rzucił zaklęcie wyciszające i pobiegł w stronę kobiecego, jak zdążył się zorientować, głosu.
Dziewczyna leżała na ulicy, a nad nią stało kilku mężczyzn, którzy zdecydowanie nie mieli dobrych zamiarów. Już stąd widział, że nie będą dla niego żadnym zagrożeniem, nawet jeżeli schowa różdżkę.
Po raz setny: A JAKŻE!
Poświęcił wiele tygodni na naukę walki wręcz. W razie kryzysowej sytuacji nie mógł sobie pozwolić na jakiekolwiek błędy. Inna sprawa, że Severus uwielbiał go upokarzać, kiedy po raz kolejny lądował na tyłku, nie będąc w stanie obronić się przed jego atakami.
Nie no, ja zaraz po prostu przestawię ałtorce szczękę. Nie dość, że psuje Harry’ego, to Snapa też?!
— Zostawcie ją! — warknął ostro, podchodząc do trzech, niezbyt trzeźwych napastników.
Jeden z nich obrócił się i zmierzył go chłodnym, oceniającym spojrzeniem.
No to bardzo nietrzeźwo, zaiste.
Cóż, nie wyglądał jak osoba, której należy się obawiać, ale pozory często mylą.
— Karl — odezwał się mężczyzna. — Dla ciebie też się znalazł kąsek. I pomyśleć, że sam przyszedł.
ZUy gej - gwałciciel, jest!
Człowiek nazwany Karlem, odwrócił zaciekawiony głowę i aż zamrugał, widząc szczupłego, dobrze zbudowanego nastolatka. Harry prychnął, przyglądając im się kpiąco, po czym jednym ciosem powalił największego z agresorów.
A JAKŻE.
To jakby trochę otrzeźwiło pozostałych, bo rzucili się na niego równocześnie. Nie, żeby mieli jakiekolwiek szanse.
A JAKKURWAŻE!
Nie minęła chwila, a leżeli nieprzytomni u stóp Wybrańca.
To jest Potter, czy Batman, do kurwy nędzy?
Potter podszedł ostrożnie do szlochającej wciąż dziewczyny i ukucnął przed nią, nie chcąc jej dodatkowo straszyć.
— W porządku? — zapytał, kładąc dłoń na jej ramieniu. — Już nic ci nie zrobią.
Dziewczyna rozpłakała się na dobre i wtuliła w jego rozgrzane ciało. 

Jej ubranie było w kilku miejscach mocno rozerwane, a z górnej wargi spływała cieniutka stróżka krwi.
Harry zdjął swoją letnią kurtkę i okrył drżącą nastolatkę. Nie mogła mieć więcej niż szesnaście lat. Nie myśląc wiele, wyciągnął z kieszeni telefon i zadzwonił po policję, tłumacząc naprędce, co się stało.
Cudownie, znowu był bohaterem. Tego mu tylko było potrzeba.
No tak, z tego, jak się cały czas zachowuje, można wnioskować, że nie chce żadnego rozgłosu. W końcu wcale nie zwracał na siebie uwagi w poprzednich rozdziałach oO
Ale przecież nie mógł jej tak zostawić. Nie mógł pozwolić, żeby coś jej zrobili. Złożył krótkie zeznania, zostawił swój adres, choć bardzo niechętnie i ruszył w drogę powrotną do hotelu. Jakoś stracił apetyt. Albo raczej nie miał ochoty natknąć się na kolejną potrzebującą go osobę.
Czego oczy nie widzą… Trochę dziwna postawa, jak na kogoś, kto rzuca się w wir walki ale “przecież nie chce być bohaterem” ^^
Zdążył skręcić jedynie za róg, gdy poczuł jakiś nienaturalnie szybki ruch. Jego zmysły wyostrzyły się, a magia zaczęła przygotowywać ciało do ataku.

Nie było jednak takiej potrzeby. Przed nim stanęła śliczna blondynka z miodowymi oczami o niewyraźnych, czerwonych refleksach.
— Och! — Uspokoił się, rozpoznając swoją szkolną znajomą. — Witaj.
I tutaj warto zauważyć, że tytuł tego rozdzialiku brzmi “Spotkanie w Seattle”, podczas gdy jak widzimy, bohaterowie spotkali się w Waszyngtonie. To pięknie, prawda?
— Dobry wieczór — powiedziała nad wyraz ciepło, co wytrąciło go nieco z równowagi.
Z tego, co słyszał była bardzo niedostępna i nie zniżała się do rozmów z ludźmi. Jessica powiedziała mu, że najbardziej gadatliwa z całej piątki jest Alice, choć dodała też, że dziewczyna jest co najmniej dziwna. Cóż, mogła tak powiedzieć w obawie, że Potter zamiast umówić się z nią, postanowi odbić brunetkę Jasperowi.
Nie żeby Jasper miał jakieś szanse w tym starciu.
Prędzej odbiłbym Jaspera Alice, pomyślał rozbawiony.
— Miałbyś cos przeciwko, żebyśmy chwilę porozmawiali?
Harry przygryzł wargę, zastanawiając się, jak postąpić. Rano musiał być wypoczęty, bo coś zawali,
No tak, dlatego zamiast zostać po ludzku w domu, wyszedł i napierdalał się z magami pod blokiem -.-

Zrzut ekranu 2014-03-30 o 21.53.50.png
z drugiej strony rozmowa z wampirzycą może okazać się pomocna, przy jego dalszych planach. O tak, dał Edwardowi dwa wyjścia i nie zamierzał pozwolić mu wybrać niczego pomiędzy.
Boże, to zabrzmiało tak, jakby dał mu dwa wybory, ale jednocześnie nie zamierzał dawać między nimi wybierać xD
Już zdecydował, a Severus nauczył go, że zawsze może dostać to, czego chce. O ile oczywiście odpowiednio się postara.
Łapa, Potter. Grzeczny, teraz stójka. Grzeczny. Teraz zasłużyłeś na wyruchanie w dupę c:
Ktoś mi własnie próbuje wmówić, że za obecne zachowanie tego Pottera odpowiada Sev. DOBRA, MOŻE PO PROSTU MNIE ZABIJ OK
— Jestem głodny — odpowiedział po chwili. — Jeżeli nie będziesz czuła się skrępowana, kiedy ja będę jadł, a ty tylko patrzyła, to myślę, że możemy porozmawiać.
Zaśmiała się dźwięcznie i wskazała na pobliski parking, gdzie zaparkowała swój czerwony samochód z odsłoniętym teraz dachem.
Patrz, patrz, parking, samochód, samochód, parking, SAMOOOCHÓD IIII PAAAARKING!!! Yay -.-
— Nie za zimno na taką jazdę? — prychnął, doskonale wiedząc, że dla niej nie ma to żadnego znaczenia.
— Mogę go zamknąć, jeśli ci przeszkadza.
Mi przeszkadza Potter. Mogłabyś może jego zamknąć? Ot, w Guantanamo, dla przykładu?
Harry przesunął dłonią po włosach, przypominając sobie natychmiast, że są za krótkie, żeby mógł je zmierzwić.
— To nie ma znaczenia, tak samo jak to, że nie będziesz mogła ze mną zjeść — odpowiedział cicho.
Jedno może znaczyć, że odmarznie mu dupa, drugie, że ktoś będzie na niego patrzył. Zdarzenia tej samej wagi, zgadzam się w pełni.
Dziewczyna skinęła i włączyła silnik. Jechali kilka minut w całkowitej ciszy. Zabrała go do małej restauracji, gdzie siedziało jedynie kilka par.
Reszta się nie zmieściła.
Kiedy weszli, wzrok większości powędrował w ich stronę. Piękna blondyneczka u boku przystojnego chłopaka.
Chciałabym zobaczyć, co by zostało z osoby, która nazwałaby Rosalie “blondyneczką”, ale bym nie zobaczyła, bo nic by nie zostało -.-
Niektórym aż oczy się zaświeciły, 

...A jakże.
czego jednak żadne z nich w pierwszej chwili nie zauważyło.
Potter zamówił sobie późny obiad, sałatkę dla Rosalie i dwa kieliszki wina, na co dziewczyna uniosła pytająco brew.
— Pozory, kochana — mruknął. — Jak by to wyglądało, gdybym nie zamówił nic dla kobiety, z którą przyszedłem?
Ta pokręciła tylko głową z niedowierzaniem i rozejrzała się ukradkiem po sali. Rzeczywiście przyciągali spojrzenia. Nawet o tym nie pomyślała, a przecież zazwyczaj była tak ostrożna.
Uwaga, w tym komentarzu przyznam się, że doczytałam całą sagę pani Meyer do końca. I przy okazji zauważę, że szanowna ałtorka tego nie zrobiła. Bo jakby zrobiła, to wiedziałaby, że przeoczenie czegoś jest dla wampira niemalże fizycznie niemożliwe. Ja pierdolę.
Musiała przyznać, że chłopak jest nie tylko spostrzegawczy, ale i zapobiegliwy. W jego oczach widziała dzisiaj tyle emocji, że wciąż nie mogła ich do końca dopasować.
Do czego, kurwa, do torebki czy koloru paznokci? -.-
Też usłyszała krzyk tej dziewczyny. Chciała jej pomóc. Za dobrze pamiętała swoją własną przeszłość, żeby przejść nad czymś takim do porządku dziennego.
No tak, jeżeli ktoś nie został nigdy zgwałcony, to przejdzie obok ofiary gwałtu całkiem obojętnie. Naturalnie. Dodatkowo, to by wyjaśniało rodzaj relacji Harry’ego i Sevcia :3
Ale, kiedy już miała zaatakować, pojawił się on. Chłopak, przed którym ostrzegała rodzinę, który stanowił jakieś niewyjaśnione zagrożenie. I wyręczył ją. Musiała przyznać Alice rację, walczył jak wojownik.
Jak Kung-Fu Panda chyba -.-
Co sam zresztą im wyjaśnił. Chciała poznać go bliżej. I zrozumieć, przynajmniej na tyle, na ile jej pozwoli.
Boru, te wampiry są takie potulne, jak baranki normalnie ;w; Może jednak wrócicie do nazwy “wąpierz”? Ona brzmi tak słodziudko.
Jego zielone oczy bacznie ją teraz obserwowały. Wiedział, że coś się zmieniło, ale nie potrafił do końca zrozumieć jej zachowania. Wahał się przez chwilę, w końcu muskając jej umysł bardzo delikatnie.
Ręką.
Tak, by w razie potrzeby móc się szybko wycofać. Był zdziwiony, że tego nie zauważyła. Choć z drugiej strony wiedział, że czarodzieje ukrywają się na tyle dobrze, żeby wampiry nie wiedziały o ich istnieniu.
Tak, tak, tak. Magiczne istoty, które nie wiedzą o sobie nawzajem. Tell me, KURWA, more.
Były, co prawda podania i legendy, ale funkcjonowało to na tej samej zasadzie, co w niemagicznym świecie. Ludzie też mieli swoje mity o czarodziejach i wampirach, a jednak nikt nie wierzył.
— Och — sapnął po chwili, kiedy natrafił na wspomnienie sprzed przemiany.
To dlatego zmieniła zdanie, dlatego chciała z nim rozmawiać. Ukrył szybko ból, który przeszedł przez jego ciało i uśmiechnął się ciepło.
Rosalie wyczuwając drgnięcie chłopaka i jego nierówny oddech, który zaskakująco szybko wrócił do normy, zwróciła twarz znowu ku niemu.
— Coś się stało? — zapytała zaciekawiona.
— Nie, Rose — pozwolił sobie na zdrobnienie jej imienia.
I został rozszarpany na strzępy? Proszę? Proszęproszęproszę?
— Po prostu cieszę się, że udało mi się pomóc tamtej dziewczynie — szepnął. — Nie wszystkim byłem w życiu w stanie pomóc.
Wampirzyca aż wstrzymała oddech, co w jej przypadku i tak nie miało znaczenia.
I oczywiście uwierzyła mu na słowo. A jakże.
Potter zastanowił się, czy te odruchy są wyćwiczone, czy to tylko pozostałość z tego, jak zachowywała się, będąc jeszcze człowiekiem.
Stop. Ona nadal jest człowiekiem. W pewnym sensie…
— Kogo nie zdołałeś uratować, Harry? — Wolała skierować rozmowę na bezpieczniejsze dla niej tory, chociaż coś jej mówiło, że on już wie.
— Kiedyś ci opowiem, Rose. Kiedyś.
Angścik. A JAKŻE.
Nie rozmawiali długo. Każde ukrywało zbyt dużo, żeby to krótkie spotkanie mogło spełnić swoje zadanie, ale było pierwszym realnym krokiem ku zawarciu prawdziwej znajomości.
Taaa, ja też czuję się wielce zachęcona do dalszej rozmowy i pogłębienia znajomości, kiedy ktoś mnie zbywa ^^ Co, Wy nie?
I Harry z niemałym zdziwieniem odkrył, że chce się zaprzyjaźnić z tą dziewczyną.
“Że co, chcę się z nią zaprzyjaźnić? What the fuck? Oo”
Jakakolwiek nie byłaby jej obecna natura, jakimkolwiek człowiekiem nie byłaby wcześniej, coś go do niej przyciągało. Mogło to mieć oczywiście związek z tym, że wampiry były namiastką jego magicznego życia sprzed przylotu do tego kraju.
No tak. I chwilę temu nie chciałeś mieć z tym życiem nic wspólnego. Możesz się zdecydować??
Ale mogło chodzić także o coś innego. Poza tym zyskanie sprzymierzeńca wśród rodzeństwa tak czy inaczej przyniosłoby mu jakieś korzyści.
Ktoś będzie trzymał Edzia, kiedy Potter będzie go posuwał?
Nie sądził wprawdzie, że to akurat Rosalie stanie się owym sprzymierzeńcem, ale nie zamierzał wybrzydzać.
Raz w życiu mu się zdarzyło.
— Jutro mam kilka ważnych spraw — powiedział po około godzinie. — Muszę iść.
— Oczywiście.
Uśmiechała się do niego, chyba podchodząc do nowej znajomości w podobny sposób, co chłopak. Była nim zaintrygowana. Taka sieć niedomówień, jaką utkał, nie miała prawa przetrwać zbyt długo, ale pocieszała się, że teraz będzie już prościej, że następnym razem pójdą się o krok dalej. Aż nie mogła uwierzyć, że jeszcze wczoraj namawiała Carlisle'a i Esme na przeprowadzkę.
A ja nie mogę przeboleć, że się jej nie powiodło.
— Nie chciałbyś jutro nas odwiedzić? — dodała, kiedy Harry regulował rachunek.
— Poważnie? — Aż sapnął, niedowierzając.
Ten szyk, ta elegancja...
Przytaknęła niemo, zapisując mu na rachunku numer swojego telefonu.
— Nie jestem pewien, o której wrócę — mruknął.
Chciał iść do domu wampirów. Zaklął cicho, bo egzaminy, do których miał podejść nazajutrz, były dla niego zbyt ważne, żeby je sobie odpuścić.
A tak. Wszyscy normalni ludzie, którzy potrafią porządkować swoje priorytety, ponieważ są bardzo DOROŚLI, mają momenty, w których rozważają “odpuszczenie sobie” egzaminów na rzecz złożenia wizyty towarzyskiej. Tak.
Wiesz, w końcu on może przebierać w możliwych ścieżkach życiowych. Pewnie Google ma zarezerwowany dla niego etacik, a w Apple wciąż czekają na jego odpowiedź w sprawie zajętego dla niego stanowiska przewodniczącego rady nadzorczej.
— Daj znać, czy ci się uda. Jeśli nie, umówimy się na inny dzień.
— Zgoda. Czy… — zawahał się, patrząc na nią przenikliwie. — Czy mogłabyś nie mówić Edwardowi, że ze mną rozmawiałaś?
Jeszcze się zazdrosny zrobi -.-
— Przykro mi — zaśmiała się niczym prawdziwa nastolatka. — Nawet jakbym chciała to ukryć, to akurat przed nim bym nie potrafiła.
— Dlaczego?
— Może sam ci niedługo powie.
Uuuu, jaka tajemnicza!
Ona tka sieć niedomówień. Wiesz, takie pro określenie na kretyńskie wymigiwanie się od odpowiedzi. Po prostu śmiga tę sieć jak babcia na drutach.
Chłopak jedynie przytaknął, żegnając się z nią krótko i kiedy zauważył odjeżdżający samochód, aportował się prosto do hotelowego pokoju. Musiał się wyspać, a zarazem przemyśleć kilka spraw.

3 komentarze:

  1. Błagam, umieram w męczarniach. Zabijcie mnie, inaczej zacznę przesiadywać w emo kącie i wycinać sobie serduszka na ciele żyletką D:
    Naprawdę, z Harrego robią drugą Bellę. Szczególnie uderzył mnie fakt, że Edward nie potrafi czytać jego myśli. To będzie takie jak w "Zmierzchu", czyli "Nie wiem o czym myślisz, jesteśmy sobie przeznaczeni. Wyjdź za mnie."? Aż boję się odpowiedzi ._.
    Nie mogę przeboleć tego opowiadania. Całe moje postrzeganie "Harrego Pottera" legło w gruzach. To przecież nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina książki Rowling.

    A wasze komentarze jak zwykle rozśmieszają mnie do łez :D
    Weny~

    OdpowiedzUsuń
  2. zmierzch zniszczył prawdziwą wizję wampira. nie, nie zbrukałam sobie mojej głowy taka książką. Przez chwile próbowałam. Dlatego nie znam dokładnie tych postaci, jedynie z opowiadań ludzi i z filmów ( pierwszy dobrnęłam do połowy i się poddałam). Pottera przeczytałam całego, więc głównie boli mnie właśnie ta część opowidania. Co wy wiecie o gotowaniu w internacie xD Frytki co weekend i pół metrowy ogień na piecu xD
    Nawiązywanie do tych homo-relacji ze S,,, Snnn... Snapem, to się robi obrzydliwe -.-
    To jak już tak musiała kogoś mu wcisnąć, to nie mogła Malfoja, który wykorzystał Pottera seksualnie i porzucił dla jakiejś panienki xD
    Miałam kiedys taką fajną ksiażkę, na końcu był opis, jak poznać wampira :D do dzis się z tego śmieję, może i wy się posmiejecie ze mną ;P
    otóż, "wampiry mają giętkiego członka" badum-tsss
    poważnie mam taką książkę :D

    SejaNeko

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam Zmierzchu, ale ten niekanoniczny Harry Marysia Zuzanna Potter... Grrr, zniszczył moją psychikę D: Do tego jeszcze dochodzi Snape ze swoim molestowaniem, burzeniem i budowaniem na nowo, sztukami walki i w ogóle i nie w ogóle ;---;
    Cieszę się, że teraz częściej dodajecie analizy, prawie zawsze śmieję się przez was jak głupia ;)

    OdpowiedzUsuń