środa, 4 grudnia 2013

Typowy typ masła maślanego, czyli geje to rzeczy, część 5 (I OSTATNIA!!!)

Cześć ;) Po raz pierwszy zaczynam pisać wstęp w połowie analizy, ale muszę, ponieważ analizując siedzimy tradycyjnie już w kawiarni, i przed chwilą pan sprzedający cupcake’i zawołał “Proszę herbatę!”, a ja usłyszałam Litwina, mamroczącą pod nosem “O co pan tę herbatę prosi?”, i do tej pory się śmieję.
Yo, bo to ja.
No, a tak poza tym, to nareszcie skończyłyśmy z tym podłym paskudztwem, mamy więc nadzieję, że dalej będzie szło nam już tylko lepiej, no bo w końcu gorzej być nie może ;) Zapraszamy?


Zanalizowały Kłamliwy Litwin i Carly.



To była dla Louisa wyjątkowo ciężka i długa noc. Obudził się, zanim zdążył całkowicie pogrążyć w głębokim śnie,
Właśnie wyobraziłam sobie człowieka, który budzi się i zdaje sobie sprawę, że jego lewa noga, prawa ręka, nos, śledziona i, bo ja wiem, prawa półkula mózgu, jeszcze śpią… I nie wiem skąd mi się to wzięło! ;_;
a na zewnątrz panowała jeszcze ciemność. Wspomnienie pocałunku, tak niesamowitego i ciepłego, nie pozwala mu się odprężyć. To było coś, o czy tylko marzył, co wydawało się być czymś, co nie miało prawa się spełnić,
To było coś, co wydawało się być czymś, yo!
a teraz zapragnął juz nigdy nie umyć swoich warg, by wciąż czuć ten smak.
Pro tip, po kilku dniach przestałbyś czuć cokolwiek poza smrodem. Chyba, że wynalazłeś coś, co pozwoli Ci umyć zęby bez dotykania warg, wtedy zwracam honor.
Harry był dla niego wszystkim, był jego powietrzem, bez którego nie potrafił samodzielnie oddychać.
Gdyby kiedykolwiek zdawało Wam się, że oddychacie powietrzem, uświadomcie sobie, że popełniacie błąd! Powietrze jedynie pomaga Wam w oddychaniu!
Był jak prywatny deszcz w czasie suszy,  narkotyk, odurzający zmysły. Był największym pragnieniem i fantazją, wypełniającym każdy skrawek ciała.
Uhm, ten “fantazja” wypełniał mu każdy skrawek ciała? Czy może coś wypełnia mu ciało fantazją?
Był jego obsesją, urojeniem. Nieosiągalnym i nigdy nie do zdobycia. Nie dla niego.
Musze znów wstawiać obrazek z facetem z głową w piasku, czy mogę liczyć na Waszą wyobraźnię...?
Stanął przed umywalką, by obmyć twarz zimną wodą.
Czyli jednak umył sobie usta?
Jego ciało osunęło się na podłogę, koło ściany.
Ciało Louisa! Już prawie zaczynałam tęsknić!
Nie zauważył, kiedy w drzwiach pojawił się Harry, przyglądający mu się w ciszy, kiedy odwinął materiał i palcem przejechał po ranach na nadgarstku.
Jeny, naprawdę bardzo łatwo się zorientować, co kto tu robi. Ałtorko! Masz TYLKO dwóch bohaterów, weź się postaraj i pisz tak, żebym nie mogła stwierdzić, że w drzwiach pojawił się przyglądający się w ciszy Harry, który odwinął materiał i “przejechał palcem”, co?
To wszystko wydawało się tak odlegle, jakby wydarzyło się wiek.i temu,  
Tu miało być coś w stylu wiek I? Bo jak tak, to zaiste dawno.
rany zdążyły już zagoić, a skóra tylko czekała na nowe cięcia.
Z utęsknieniem, do cholery -.-
No chyba cięcia podatkowe.
Stóp procentowych!
Po policzku spłynęła samotna łza, którą szybko starł otwartą dłonią.
Przepraszam, ja mam pytanie, czy ta łza była kryształowa? Bo to by mi znacznie ułatwiło naśmiewanie się z pana.
Tylko w sumie z którego z tych panów? Bo stwierdzić który z nich płacze samotnymi łzami nie jest wcale tak łatwo -.-
Nie chciał znów płakać.
Nie utrudniaj sprawy!
- Co robisz ? – dobiegł go ochrypły głos, lecz nawet nie podniósł głowy. Nie chciał na niego patrzeć. To tak bardzo bolało. Świadomość, że masz coś na wyciągnięcie ręki, a nie możesz tego nawet dotknąć. To tak, jakbyś miał w ustach ciastko, a zjedzenie go, miało zaprowadzić cię do piekła.
Kolejna wspaniała metafora do mojej kolekcji! Spodziewajcie się pięknego skanu z tymi cudeńkami, spisanymi odręcznie ;3
Ale, czy to było aż tak złe wyjście?
Gdyby autorce płacono grosz za jedno idiotyczne porównanie, Bill Gates płaciłby jej podatki -.-
Wzruszył ramionami, mamrocząc niewyraźnie pod nosem.
- Chyba nie zamierzałeś znów tego zrobić? – zapytał ponownie.
- Nie – Przynajmniej na razie nie, pomyślał
Spryciarz, urwał -.-
– Dlaczego tak bardzo obchodzi cię co robię, dlaczego teraz?
Pomyślał uczeń korzystający z telefonu na lekcji, gdy akurat nauczyciel podszedł do jego ławki.
- Po prostu – zawahał się, biorąc głęboki wdech – źle cię oceniłem.
- Nie jestem typowym typem pedała,
Nie jestem masłem maślanym! Nie jestem faktem autentycznym!
który pieprzy wszystko co napotka na swej drodze – powiedział twardo, czując delikatne rumieńce.
Ja pieprzę, ałtorka chyba właśnie stworzyła hasło dla następnej parady równości -.-
Harry zmrużył oczy – Kiedy powiedziałeś to głośno, zabrzmiało to …..niedorzecznie.
Tak, Harry, ja też uważam, że typowy typ to niedorzeczność. Niedorzeczna!
- I co rozczarowany – prychnął Lou, na co drugi chłopak spuścił głowę
Czym jest co i dlaczego jest rozczarowany?
- A jeśli któryś z twoich przyjaciół jest gejem – zapytał Louis, czując, jak ciało zaczyna lekko drżeć.
Demon-Louis znów traci panowanie nad przejętym ciałem.
- Niemożliwe, wiedział bym o tym – Harry przeczesał palcami swoje włosy, które były oklapnięte i aż błagały o mycie.
Oh. My. Godness. Nie wierzę! Ałtorka nareszcie zauważyła, że jej bohaterowie się nie myją!!! *party hard*
- Myślisz, że znając twoje podeście, powiedzieli by ci prawdę. Hej Harry jestem gejem, chodźmy na piwno. – przedrzeźniał go
Może na pewno? Albo ubrani na piwno xD
To to w ogóle można odnieść do ubrań…? xD
Na piwno można.
- Myślę, że oni się ciebie boją.
No shit, Sherlock.
Tak bardzo pragną twojej akceptacji, że stali się tacy jak ty. Chcą ci zaimponować, dlatego to wszystko się dzieję
Ja się dzieję, Ty się dziejesz… Party dziejów, kurmawać.
– Louis wstał, a jego głos się podniósł
BAHAHAHAHA. Kurwa, to było mocne. Chyba, że to było takie odniesienie do tego, ze jak osoba wstaje, to automatycznie fale dźwiękowe dobiegają nas z wysoka, a my, żeby nie pomyśleć, że Louis zaczął się komunikować z wysokości swoich kolan, zostaliśmy uświadomieni.
Mnie w zasadzie fascynuje to, że chłopak, który do tej pory stał przed umywalką, nagle wstał. Zapewne przeszedł na jakiś wyższy, oświecony sposób stania -.-
– Tak naprawdę nic o nich nie wiesz, nikt cię nie obchodzi, poza tobą.
- Nieprawda, nic o mnie nie wiesz. Zresztą, masz racę, oni nic mnie nie obchodzą – krzyknął Harry, stając przed Louisem. Ich oczy się spotkały i mógł dostrzec strach w niebieskich tęczówkach. – I co Panie wiem wszystko?
A Pan odrzekł mu: zaprawdę, powiadam ci, że wiele jeszcze ścieżek przejść musisz, zanim dostąpisz zrozumienia spraw boskich.
- Niall jest gejem – syknął Louis, spuszczając wzrok. Nie chciał tego powiedzieć, bał się, że to zniszczy życie temu chłopakowi.
Ale powiedział, bo stwierdził, że to w sumie nie jego sprawa?
- Co? – roześmiał się – To niemożliwe. Niall jest hetero. Widziałem go z dziewczynami nie raz..
No, jaha. Obok jednej stał nawet na korytarzu, a z inną pozował do zdjęcia -.-
- Ty tez ponoć jesteś hetero – wymamrotał Louis – I nadal nie mogę zrozumieć dlaczego mnie pocałowałeś – dodał tak cicho, jednak Harry usłyszał każde słowo.
Po cholerę to “tak”, w takim razie?
- Bo chciałem – odpowiedział podniesionym głosem.
Po raz kolejny, interpunkcja doskonale oddaje ów podniesiony głos.
- No jasne. Bo ty zawsze dostajesz czego chcesz. Pstrykasz palcami i to się zjawia. Harry, do cholery otwórz oczy.
Harry znudził się łzawym monologiem Louisa i przysnął?
Nie, jest w tym stadium hipnozy, gdy słyszy się polecenie “pstryknę palcami, a ty otworzysz oczy”.
Przestań być takim wielkim, zapatrzonym w siebie kutasem.
Harry nie wytrzymał, jego dłoń odbiła się od twarzy Louisa,
A potem wykonała potrójne salto i stanęła na rękach -.-
I zaserwowała wszystkim czytelnikom kieliszek wódeczki na uspokojenie nerwów. Ewentulanie meliski, jeśli nie macie osiemnastu lat, lub jesteście abstynentami.  
zostawiając czerwony ślad na bladym policzku, na co chłopak syknął z bólu.
- Nie mów tak do mnie – warknął Harry.
Louis położył dłoń na bolącym miejscu i delikatnie je potarł. W błękitnych oczach zabłysły łzy.
Jako te gwiazdy na nieboskłonie -.-
Usiadł na płytkach, starając się uspokoić – Tylko to potrafisz, ranić innych. Boisz się usłyszeć prawdę. – wyszeptał.
- Zamknij się – krzyknął Harry, klękając przy nim, łapiąc za włosy, które pociągnął nieznacznie.
I znów piękny opis wściekłości, jak zawsze poparty odpowiednimi znakami interpunkcyjnymi. Dzięki temu wszystkiemu możemy wyobrazić sobie boChatera, który ze stoickim spokojem mówi “zamknij się”, przyklęka powoli i łapie kogoś lekko za włosy. Nie no, ja tam czuję ten dramatzm Oo
Louis był przerażony, słone krople (wody po gotowaniu makaronu) spływały po policzkach, a serce łomotało w piersi. Wiedział czym to się może skończyć. Wiedział, że Harry jest nieobliczalny i może wydarzyć się wszystko.
W takim razie szkoda tylko, że ja nie mam pojęcia czym “to się może skończyć” -.-
Carly ewoluuje! To WKURWIONA CARLY! (Serio, trzy razy “-.-” pod rząd, dziękujemy xD)
Harry patrzył w jego oczy, czerwone, smutne, pełne łez.
Jeszcze przed chwilą były niebieskie, no cholera.
Łez, których on jest winien, a przecież miał tego nie robić.
W sensie znów Louis jest czemuś winien...?
– Przepraszam – wyszeptał, nim go puścił i usiadł ponownie na ziemi – jestem dupkiem, chciałem im zaimponować, pokazać, że jestem kimś.
No i pokazałeś, że jesteś dupkiem! To w sumie w czym jest problem? xD
A tak naprawdę, gdyby nie pieniądze, nikt nie chciałby mieć takiego przyjaciela. – jego głos zadrżał – Masz racę. Jesteś teraz zadowolony?
Masz racę, możesz wezwać pomoc. Tak, ja też byłabym zadowolona w takim wypadku.
- Tak, bo w końcu się do tego przyznałeś i możesz coś zmienić.
- Dlatego chcę ci pomóc, mogę opłacić psychologa czy coś .
Może frytki do tego?
- Nie, jest tylko jedna osobą, od której bym przyjął pomoc, ale nie jesteś nią ty.
Nie masz dosyć punktów zajebistości.
Purchase Awesomeness Points!
Nie rozumiesz mnie i mojego życia. Nigdy nie starałeś się zrozumieć, więc nie wymagaj, że tak po prostu przyjmę twoje pieniądze. Nie próbuj załatwić wszystkiego kasą, bo nie one są najważniejsze.
Nie próbuj załatwić wszystkiego KASOM jak coś… Tylko co można takiej kasie załatwić? Nową rolkę papieru na paragony? Oliwienie szufladki?
Ewentulanie zmianę rodzajnika -.-
- Nic innego nie mam. – powiedział słabo Harry. Czuł, że nadszedł moment, by coś zmienić, by zmienić siebie.
- Masz więcej niż ci się wydaje, tylko jesteś zbyt zaślepiony, by to dostrzec.
Tak, tak, aŁtoreczko, stosuj hybris w tym swoim “dramaciku”... Choć dramat to jest twoja wiedza na temat języka polskiego.
Wiesz, jakby pisała to w formie dramatu, to może przynajmniej nie miałybyśmy tyle do czynienia z ciałami bohaterów?
Ale wyobraź sobie te didaskalia z nimi w roli głównej ;-;
- Nie, nawet nie wiem, kim są moi przyjaciele – zaprzeczył Loczek, chowając twarz w dłoniach. Dlaczego się przed nim otworzył?
Otworzył się przed nim chowając twarz w dłoniach xD
- Dlaczego się tego nie dowiesz?! – zapytał Louis, choć bardziej zabrzmiało to jak stwierdzenie.
To zabawne, że w zdaniach pytających autorka nie stawia pytajnika, a w zdaniu pytającym, które ma brzmieć jak stwierdzenie - cholera wie dlaczego - stawia.
I w zasadzie… jak wymówić to zdanie tak, by zabrzmiało jak stwierdzenie? W sensie ciężko mi jest zrobić to z jakimkolwiek zdaniem zawierającym “dlaczego”... *gubi się*
W jego zielonych tęczówkach dostrzegł wielką niepewność. – Wiem, że Niall jest wrażliwym chłopakiem, tylko boi się twojego odrzucenia. Może warto zacząć od zwykłe szczerej rozmowy. On na to zasługuję, nigdy nie śmiał się z wami, stał z boku ze spuszczona głową.
Jak ogólnie wiadomo, ludzie, który się śmieją i trzymają głowę uniesioną wysoko, są absolutnie bezwartościowi. Ergo, idę się zabić, bo i tak nic ze mnie nie będzie.
Co do pozostałe dwójki….- zawahał się – zresztą nieważne.
Pozostałe dwójki poczuły się pominięte.
- Nie, powiedz, chce to usłyszeć (Nie wiadomo kto chce, ale w sumie whatever ;P)– Harry podniósł głos – Chcę usłyszeć prawdę, wszystko o czym wiesz.
Podnieś jeszcze z podłogi moje mniemnie o aŁtorce… a, z resztą. Tak jest zabawniej.
- Wiem tylko, że nie są warci zaufania.- powiedział cicho – Oni chyba wiedzieli, że tu będziesz, to znaczy Zayn i Liam wiedzieli..
- Co? – Harry był zupełnie zdezorientowany, a na jego czole pojawiła się zmarszczka.
- Słyszałem, jak o tym rozmawiali, że bierzesz prysznic, a potem Zayn przyciągnął mnie tu i zamknął drzwi.
No tak, ktoś rozmawia kimś, że inny ktoś bierze prysznic… spisek godny ruskich, normalnie Oo
– wyjaśnił, patrząc na Stylesa. Był przygnębiony, jednak za wszelką cenę próbował zachować twarz i nie okazywać słabości.
Teraz mu się zebrało -.-
Harrego zabolało, bardzo zabolało.
...Kolano, bo się przewrócił?
– Dzięki, że mi to powiedziałeś.
Louis usiadł na materacu, zostawiając Harrego samego w łazience.
Materac bowiem umożliwiał natychmiastową teleportację w inne miejsce
Obrazek około sytuacyjny:


Tak, ja wiem, że moje (s)twory to poezja…
A MOŻE DRAMAT?
Czy to możliwe, aby Harry pragnął coś zmienić w swoim życiu. Czy naprawdę czuje wyrzuty sumienia, i chce naprawić swój błąd, czy to tylko kolejna z jego gierek.
Czy ałtorka naprawdę przerabiała jakieś czasy w podstawówce? Czy czytała kiedykolwiek jakąś ksiażkę?
Elementarz. I to nie podołała całości.
Zgrzyt klucza wyrwał go z transu i odruchowo spojrzał na drzwi, w których pokazała się blond czupryna. Chłopak był wyraźnie przestraszony, lecz kiedy zobaczył Louisa siedzącego na materacu, odetchnął z ulgą.
Chłopak nazywał się “blond czupryna” i mówił o sobie w rodzaju żeńskim? I ktokolwiek jeszcze ośmiela się twierdzić, ze ma popierdoloną szkołę…
Nie zapominając o tym, że pojawiał się ni stąd i zowąd na powierzchni drzwi.
- Louis – powiedział niepewnie, podchodząc do chłopaka.
Nie, kurwa, Harry.
- Nadszedł mój dzień wolności – prychnął szatyn, wstając z miejsca. – Więc dziękuję i składam pokłony. Cześć – dokończył kłaniając się przed blondynem,
Pro elo gangsta skrzyżowany z melodramatyczną księżniczką -.-
i kiedy miał wychodzić, jego dłoń zacisnęła się na ramieniu chłopaka.
- Poczekaj, proszę – zaczął cicho – ja nie chciałem, by to się stało.
Yyyyy… what? Kto tu co robi?
- Ale nie zrobiłeś nic, by temu zapobiec Niall – odpowiedział. Wyraźnie zauważył skruchę w niebieskich oczach, przepełnionych smutkiem.
Facet powyżej właśnie spędził kilka godzin próbując wykrzesać szczątki zrozumienia w pustej głowie własnego gwałciciela, a nagle strzela takim tekstem. No błagam, czy autorka nagle musi pokazać, że ten ktoś ma charakter tylko wtedy, gdy posiada możliwość spierdolenia w dalekie i nieznane?
- Przepraszam Louis, Zayn to wymyślił i ….masz racę nic nie zrobiłem, bałem się, że oni……….
Oni, ci Zayn.
- Że cię znienawidzą jak mnie – dokończył, a oczy blondyna spojrzały na niego – W porządku, nie obwiniam cię za to, co mnie spotyka. Nikt nie chce mieć takiego życia, jak ja.
Nie, nie, wcale go nie obwiniasz. Tylko gadasz tak, żeby poczuł się winny. Mistrz guilt trippingu, kurmawać =.=
- Tak, przykro mi. – Niall spuścił głowę, a Lou zauważył pojedyncze łzy na jego zaczerwienionych policzkach – ja też….
AŁtoreczko, wiesz, że jeśli dzieci w przedszkolu idą w parach, to nie idą pojedynczo? Tak? No proszę, wiedziałam, że nawet Ciebie musieli tego nauczyć! … A teraz odnieś to, do cholery, do swojego opka!
- Wiem – przerwał mu szybko, świadom, że Harry przysłuchuje się rozmowie z łazienki. Nie chciał, by to usłyszał w taki sposób.
Ciało Nialla drżało,
Uwaga. Amerykańscy naukowcy odkryli, że jeśli jesteś gejem, występujesz tylko i wyłącznie w postaci płaczącego, drżącego ciała.
więc Louis po prostu podszedł i objął go swoimi ramionami, przyciągając mocno do klatki piersiowej. Loius nie mylił się co do niego. Jest wartościowa osobą, która zasługuję na drugą szansę.
Dobra, dotyk jest sprawdzoną metodą poznawczą, ale nie do końca wiem jak może powodować takie przemyślenia. A do tych pomieszanych czasów, to już się nawet nie przyczepię, nie ma sensu.
- Dlatego tak bardzo się bałem, naprawdę lubię Harrego, a wiem, jak nienawidzi cię za to, że jesteś gejem i jeśli się dowie, że ….to …mnie też znienawidzi. Przepraszam cię Louis. – mamrotał w jego szyję, zalewając łzami koszulkę.
A, czyli on nosi golf! A ponoć mu zimno było.
– Wybacz mi proszę.
- Oczywiście – Powiedział pewnie, gładząc dłonią jego plecy. – W porządku? – zapytał, odsuwając się od niego.
- Dziękuję - wyszeptał, ocierając mokre policzki i uśmiechając się delikatnie.
- Niall?
Blondyn energicznie okręcił głowę w stronę dochodzącego dźwięku. – Ha…Harry ? Ale? Słyszałeś…wszystko…skąd ty tu… – język Nialla zaczął się plątać.
Wokół kolan.
A jego głowa odkręciła się od szyi i potoczyła po posadzce jak kula do kręgli.
Styles podszedł bliżej chłopaka. Położył dłoń na jego ramieniu, posyłając mu nieznaczny uśmiech
Pocztą Polską, więc szybko nie doszedł.
– Myślę, że powinniśmy porozmawiać.
Louis tylko uśmiechnął się do siebie, wiedział, że Harry go zaakceptuję. Korzystając z chwili nieuwagi, chwycił plecak i wymknął się z magazynu, zostawiając ich samych.
- A gdzie Louis ? – zapytał Harry, szybko zauważając, jego nieobecność.
Harry ma w sobie coś z wkurwiających userów forów RPG. Zawsze wie, słyszy i robi to, czego nie powinien móc zrobić, bo jego postać nie ma dostępu to potrzebnych informacji. Ale on ma na to wyjebane, bo przecież mógł się tego dowiedzieć… jakimś cudem!
- Chyba wyszedł – powiedział blondyn, a jego glos zadrżał. Bał się odrzucenia. Spojrzał na Loczka, szukając jakiegoś obrzydzenia czy nienawiści w jego tęczówkach, jednak nic takiego nie dostrzegł.
Spójrz w moje oczy, z pewnością dostrzeżesz dużo nienawiści i obrzydzenia, jeżeli będę myśleć o tych cholernych TĘCZÓWKACH.
Harry był wyrażanie przygnębiony.
Słyszałam o ludziach przygnębionych przez rozkład zdania albo inne niuansiki gramatyczne, ale nigdy przez wyrażanie...
- Nieważne - powiedział szybko, licząc, że będzie miał jeszcze okazję z nim porozmawiać. Teraz chciał wyjaśnić wszystko z Niallem.  – Chodź, mam dość tego miejsca. – powiedział i łapiąc nadgarstek chłopaka, zaczął iść szkolnymi korytarzami , drogą ku upragnionej wolności.
Podczas gdy Niall stał i smętnie dumał nad tym, jak to będzie żyć z ręką upierniczoną przy dłoni.
- Czekaj – szepnął Niall. Ściągnął z siebie szarą bluzę i podał ją chłopakowi.
Tym samym została mu tylko bluza czerwona i niebieska.
Dopiero teraz Loczek zdał sobie sprawę, że nie ma koszulki. Koszulki, którą opatrzył rany Louisa. - W porządku – dodał, widząc, że Harry się zamyślił.
- Tak, dzięki – odpowiedział, narzucając na siebie, trochę za małą bluzę.
Ale on cię o nic nie pytał, on powiedział tylko, ze jest w porządku, wtf?
Zaczerpnął świerzego powietrza,
Świerzbi mnie ręka właśnie… Grrr…
i tego, że “akcja” dzieje się w Londku:
“Zanieczyszczenia 1,5-krotnie wyższe od norm unijnych”
“[...] stężenie toksycznego dwutlenku azotu przekroczył dopuszczalny limit określony przez UE o ponad 50 proc. w 15 z 32 okręgów.”
“Będą problemy zdrowotne”
Chyba Ci już było lepiej wdychać stare skarpety, stary.


kiedy tylko znalazł się na szkolnym boisku. Był piątek, jednak szkoła jeszcze dziś miała być zamknięta, ze względu na malowanie klas.
Dobry Boże, przeczytałam “molestowanie klas” o_O Mój mózg spieprzył się albo przez to opko, albo przez słynną aferę z pedofilami -.-
Przypomina mi się ta scena z “Hotel Transylwania”, kiedy ta mała... wilkołaczyca (wat) wywąchała numer lotu samolotu po koszulce chłopaka znalezionej w lesie. Tak samo Harry mógł wywęszyć, że jest piętek.
Usiadł na wilgotnej trawie, wskazując Niallowi, by zajął miejsce obok.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś – zaczął spokojnie Harry, tak, by go nie wystraszyć – Myślałem, że jestem twoim przyjacielem, a ty nie potrafisz mi zaufać ? – dodał z wyrzutem w głosie.
Czy ten gościu ma chociaż jedną półkulę mózgu wykształconą?
- To nie tak, ufam ci, tylko, po prostu się bałem Harry, że mnie odepchniesz, a mi naprawdę na tobie zależy. Kiedy przyszedłem do tej szkoły nie znałem nikogo, a potem pojawiłeś się ty i poczułem się wyjątkowy. Chcę być twoim przyjacielem, poza tobą nie mam tu nikogo. Zayn i Liam…oni..oni nigdy mnie nie akceptowali. Uważali, że jestem słaby i nie nadaje się do waszej paczki. Mimo wszystko ty często stawałeś w mojej obronie. Dlatego gdybyś wiedział, że jestem …że jestem gejem znienawidziłbyś mnie.- mówił drżącym głosem.
- Nie znienawidzę cię Niall – wyszeptał, napotykając wyraźnie zdziwione, ale też szczęśliwe niebieskie oczy. Pieprzone niebieskie oczy.
Jak raz mogłyby być tęczówki, to kurwa nie -.- Ona to chyba specjalnie robi!
- Naprawdę ?
- Oczywiście – Loczek posłał mu szeroki uśmiech – jesteśmy przyjaciółmi tak? To niczego nie zmienia. Nie mógłbym przekreślić wspólnych lat.– westchnął .
- Ale Louis jest gejem i ty go nienawidzisz za to….
- To wcale nie chodziło o to, kim jest, po prostu jestem dupkiem Niall, największym jakiego spotkałeś na swej drodze.
- Aaaa, no to to mnie uspokoiło
“Nie ma pan AIDS, ale choruje pan na raka płuc”
“Aaaa, no to to mnie uspokoiło”
- Ale…
- Daj mi skończyć – przerwał blondynowi, biorąc głęboki wdech. – To wszystko, co mu zrobiliśmy…to go całkowicie zniszczyło. Jest wspaniałym chłopakiem, a ja zniszczyłem mu życie. Jestem dupkiem. – Harry zadrżał, chowając twarz w dłoniach – ja….ja  go zgwałciłem Niall.
Normalny człowiek zgłosiłby to na policję, just sayin’
Chłopak otworzył szeroko oczy ze zdumienia, a w błękitnych tęczówkach zabłysło przerażenie i zdezorientowanie.
- Ale jak to ..kiedy?
- W szatni, pierwszego dnia, chciałem go upokorzyć, a on….po prostu mi wybaczył.
Bo jest chory psychicznie.
Ale wiesz co jest najgorsze, że potem chciał się zabić, znalazłem go w kałuży krwi, na płytkach….. myślałem, że nie żyje. Byłem przerażony, patrząc na jego bezwładne ciało. – Harry szlochał, nie mogąc zapanować nad swoim oddechem – Potem przeczytałem jego pamiętnik, który znalazłem w torbie i wiesz co, on mnie kocha. Tak po prostu mnie kocha. Osobę, która zniszczyła jego pieprzony świat. – zawahał się chwilę, łapiąc powietrze -  Przez to, że chciałem się odegrać na człowieku, który mnie skrzywdził, sam raniłem niewinną osobę.
Niall przytulił przyjaciela – Wszystko będzie dobrze.
I leco opowieści o gwałcie, o śmierci, o brudzie, smrodzie i ubóstwie, ale chuja, będzie dobrze! Bo po co robić rozbudowany dialog z postacią, która ma jakikolwiek charakter? Lepiej, żeby Harry odbył oczyszczającą, męską rozmowę sam ze sobą.
- Nie będzie.
- Będzie – blondyn podniósł głos. – Dlatego zamiast użalać się nad sobą, rusz swój tyłek i spróbuj to naprawić.
A jak nie swój, to jego, w sumie ałtorce pewnie jest wszystko jedno o których dwóch chłoptasiach z Noł Erekszyn będzie pisała.
Loczek podniósł wzrok,
No kurwa, rebel gangsta. Tyłek miałeś podnieść, złamasie.
patrząc z nadzieja na chłopaka
Czo to nadziej i jak się z niego paczy? Może to taki pal, a jak się na niego kogoś nadzieje, to on na Ciebie paczy z takim wyrzutem w oczach...
– Próbowałem, chciałem mu załatwić psychologa czy coś, nawet nie wiem gdzie on mieszka
No, adresy się przydają, jak się chce kogoś załatwić. Spluwa też, ale Tobie wystarczy sierp i młot, stary.
– westchnął głęboko, ocierając łzy.
Westchnął głęboko, z nadzieją? Nie no, naturalnie.
- Pomogę ci, zdobędziemy jego adres, spróbujemy porozmawiać i sprawić by nam zaufał.
A potem zaproponujemy cukierka i sru, do bagażnika!... Nie?
– powiedział Niall. Był gotowy, by pomóc przyjacielowi, i naprawić wyrządzone krzywdy. – Tylko, co z Zaynem i Liamem ? – dodał cicho, przygryzając wargę.
- ja się nimi zajmę – odpowiedział, mrużąc oczy. Zdecydowanie miał o czym z nimi rozmawiać i był zdeterminowany, by podjąć walkę. By przestać być tchórzem i spojrzeć prawdzie w oczy, a przede wszystkim skończyć te chore gierki. Nawet jeśli Louis nigdy mu nie zaufa, chce spróbować. – Dziękuję Niall.
- Od tego są przyjaciele – powiedział, a jego twarz rozświetlił szeroki uśmiech.
Jak pojedynczy promień letniego słońca przebijający się przez szare chmury smutku -.-
Być może to Louis go zmienił. Otworzył oczy, by pokazać, że wystarczy odrobina szczerości, a najgorsza prawda zaboli mniej.
Jezu, kolejny argument, że wstawanie rano z łóżka jest niebezpieczne. Widzicie, ile można zrobić przez samo cholerne otworzenie oczu?!
Teraz widział, że w Niallu ma prawdziwego przyjaciela, którego naprawdę potrzebował. Odwzajemnił uśmiech, otulając ciało blondyna swoimi ramionami i przyciągając do wielkiego uścisku.
Yhy… Tak to się teraz nazywa…
Może do Wielkiego Ucisku.
Louis szedł przed siebie, a chłodny wiatr rozwiewał jego włosy. Stawiał nieporadne kroki, zahaczając o przypadkowych przechodniów. Czuł, że się dusi, że jego miłość odbiera mu oddech i nie pozwala zaczerpnąć powietrza. Każda, najmniejsza cząsteczka ciała pali ogniem, dając niewyobrażalny ból.
Ból dla ciebie! I dla ciebie! I dla ciebie też trochę bólu! Nie pchajcie się, starczy dla wszystkich!
Dlaczego Harry dawał mu nadzieję, dlaczego pozwolił mu wierzyć, że coś może się zmienić, że może być lepiej. Przecież doskonale zdawał sobie sprawę, że będzie jak dawniej, że każdego dnia będzie doznawał bólu i upokorzeń.
Poddał się.
Tak jakby od początku tego opka walczył z czymkolwiek.
Louis wbiegł do swojego mieszkania, właściwie czegoś, co przypominało pomieszczenie kuchenne z łazienką.
Ale tak naprawdę było skrzyżowaniem jeżozwierza z betonową płytą? -.-
Rzucił plecak na ziemię, przeszukując szafki i  szuflady w poszukiwaniu swojego szczęścia. 

Czaicie tę głębię? Bo ja nie, ale może Wy…?
Swego ukojenia, początku nowego życia.
Usiadł na ziemi przy fotelu, przejeżdżając dłonią po ranach. Zastanawiał się, czy warto napisać list, dlaczego to zrobił. jednak, czy tak naprawdę, ktoś by go przeczytał. Nim znajdą ciało mogą minąć tygodnie, ale może to i lepiej. Przejechał zimnym metalem po chudym nadgarstku.
Pierwsza łza pierwsze cięcie
Pierwsza godzina- niedźwiedź śpi...
Przyjemne dreszcze przebiegły wzdłuż kręgosłupa, a w niebieskich tęczówkach zabłysły łzy.
Gdyby to zdanie wyjąć z kontekstu…
Niebo, które niegdyś się w nich odbijało, juz dawno zgasło, jak ostatnia iskierka w ognisku, nie miał jej juz kto rozpalić. Wiedział, że w tym życiu nie ma dla niego miejsca, że go tu nie chcą. Jest tylko kolejnym nieznajomym, o którego istnieniu nikt nie chce wiedzieć, bezdomnym, którego trzeba omijać z daleka.
>wbiegł do swojego mieszkania
>bezdomnym
Stary. Weź się, kurwa, zdecyduj.
Cichy szloch drugie cięcie
Druga godzina- niedźwiedź chrapie...
Po zaróżowionych policzkach spadały słone łzy, a na zewnątrz, krople deszczu wystukiwały równy rytm o parapet. Niebo płakało razem z nim, pokazując swój żal, za tak czystą duszą.
Ta, a tęcza płonęła z namietności.
Dobra, kurwa, sorry, to było nie na miejscu.
xD
Przejechał kciukiem po spierzchniętych ustach, mrużąc oczy, by poczuć smak warg Harrego, które ciągle czół na swoich.
Na swoich czołach chyba -.-
Kolejne łzy kolejne cięcie
Blade ciało chłopaka leżało na podłodze, a żyletka nadal przyciśnięta była do nadgarstka.
Może tak wbita w ciało zwisała. Ale tak, że się jej nie dało wyciągnąć. A kto ją by wyciągnął, zostałby królem pedałów.
Z otwartych ust wydobywał się płytki oddech i charczenie. Ciało zaczęło drżeć i blednąć, stając się niemal przezroczyste.
Kurwa mateć, mnie się egzorcyzmy w telewizji przypomniały z tego wszystkiego…
Był teraz lekki jak motyl latający po zielonej łące, wśród różnokolorowych kwiatów. Powieki stawały się coraz cięższe, a jego myśli uciekały do chłopaka z lokami. Wiedział, że niedługo go spotka i będzie miał tylko dla ciebie, juz na zawsze. W swoim idealnym świecie, który stworzył.
Ostatnia łza, ostatnie cięcie
Serce zwolniło, nie mogąc wytrzymać naporu ciała, by uderzyć ponownie.
Jezus, czy aŁtoreczce znane są lekcje biologii… i polskiego, ale bardziej biologii w tym wypadku?
A potem zobaczył uśmiech Harrego i zielone tęczówki, w których tańczyły radosne iskierki. Wyciągnął do niego dłoń, którą Louis chwycił.
Trzecia godzina- niedźwiedź łapie?
- Kocham cię Harry.
Chuj mnie to.

To zło powyżej ma niestety epilog. I sequel. Ale sami widzieliście, ile nam zajęło przebrnięcie przez ostatni rozdział, tak więc jeśli macie chęć dowiedzieć się jak to się skończyło, to link już podawałyśmy. A teraz idziemy płakać. Do “przeczytania” w przyszłym tygodniu, mam nadzieję :)  

1 komentarz:

  1. Doprawdy wzruszyły mnie głębokie porównania aŁtorki, rozmaite środki poetyckie, szeroki zasób słów... W moich cholernych, zielonych tęczówkach mienią się kryształowe łzy, po moim policzku spływa słona kropla, a niebo płacze razem ze mną.

    Analiza jak zawsze trafna i zabawna. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie znajdziecie chwilę na częstsze wpisy. Podziwiam was, naprawdę jesteście genialne c:

    OdpowiedzUsuń