środa, 7 maja 2014

Gwałtu, rety, katastrofa, czyli łolaboga, niesielanka!

Cóż, dotrzymywanie terminów, które się samemu wyznaczyło, jest dobrym nawykiem, także analiza spóźniona jedynie o dwa dni. Pozdrowienia od skręconej kostki, trzech prezentacji, dwóch kolokwiów i niewyspania (przekazuję ja) oraz od Assassin’s Creed i fanficzków (przekazuje Litwin) ;3 Zaczynamy nowy temat, w którym pewna obdarzona niezwykłą wyobraźnią panienka przedstawi nam jak fajnie jej Mary Sue bawi się w towarzystwie kolejnej grupki “idoluff nastolateczek”, czyli, tym razem Big Time Rush. Od razu mówimy, że blogasek ma jakiś tryliard rozdziałów, i na pewno nie zanalizujemy wszystkich, ale ponieważ to opko robi się głupsze z czasem, to chwilę się z nim pobawimy. Zapraszamy!


Zanalizowały: Kłamliwy Litwin i Carly.

Rozdział 1
Mam prawie 18 lat. Jestem Jane Monroe.
Już teraz, po tym jakże zachęcającym przedstawieniu się, proponuję zmienić imię boChaterki na Morron.
Zwykłą, bezwartościową dziewczyną, pochodzącą z biednej rodziny.
Sprytne tuszowanie faktu, że stworzyło się Mary Sue - określamy ją jako “bezwartościową” ^^
I biedną!
Każdy w moim liceum tak myśli. Każdy, oprócz mojej najlepszej i jedynej
Nazwijmy to syndromem Zorano, dobrze?
przyjaciółki - Nelly Lovett. O niej również tak myślą. Znam ją od podstawówki. Bardzo się od siebie różnimy, nie tylko pod względem wyglądu. Ja jestem brunetką, ona blondynką. Ja jestem wygadana i twarda, ona spokojna i wrażliwa. Trzy rzeczy nas łączą. Pierwsza: mamy w domu niesielankę.
Na śniadanie jemy nieowsiankę. I malujemy niepisankę w każdą Wielkanoc.
Co powiesz na niemaślankę? Wiesz, jak to dziwne coś przez które nam ciasto nie wyszło kiedyś xD
Druga: kochamy Big Time Rush. Trzecia: mamy wspólne marzenie.
I w sumie tylko te trzy rzeczy nas łączą. Wspaniałe przyjaciółki, nieprawdaż? XD
Pragniemy uciec do Los Angeles na zawsze i rozpocząć nowe życie, a przy odrobinie szczęścia poznać BTR. Chociaż, w naszym przypadku szansa na to jest jak 1 do 1 000 000 000.
Ja chcę zobaczyć dokładne wyliczenia!
Smutne, ale prawdziwe. Takie jest nasze życie.
I po tym właśnie możemy wnioskować, że ich poznają.
Jest 14:30, lekcje właśnie się skończyły, jednak mówimy rodzicom, że kończymy o 16:10.
W tym momencie to mówicie? Tak bezpośrednio rodzicom? Hej, no niby jest czternasta trzydzieści (tak, autorko, piszesz opowiadanie, więc zapisz to słownie) i jesteśmy w domu, ale lekcje skończą się dopiero o szesnastej dziesięć, więc spadamy!
Chcemy jak najkrócej przeżywać mękę, czy to źle? W tym czasie w zimę zawsze przesiadujemy w naszej ulubionej kawiarence,
Są z niesamowicie biednych rodzin, ALE przesiadują w kawiarni. Legit.
odrabiając część zadań i plotkując,
Łał, niby takie rebel gangsta, a jednak robią zadania! Ktoś tu nie jest zbyt tru, HĘ?
a latem idziemy do parku poplotkować, oderwać się od rzeczywistości i rodzinnego syfu. Teraz jest jesień, ale zimna, więc poszłyśmy do kawiarni.
To się nazywa prawdziwie interaktywne opowiadanie! Zauważcie, że stan pogody w trakcie pisania miał najwyraźniej wpływ na zachowanie bohaterek! #impressed
Dzisiaj nie miałyśmy żadnych zadań, więc miałyśmy więcej czasu na plotki i newsy.
Skąd dziewczyny niemające życia towarzyskiego biorą materiał do plotek?
- Jane, nie uwierzysz, co znalazłam w necie!
Masz pytanie, masz odpowiedź, siostro xD
A skąd dziewczyny które muszą aż uciekać z domu, żeby się nie męczyć, biorą internet…?
- powiedziała Nelly, gdy usiadłyśmy na naszym standardowym miejscu. W rogu, tak, żeby jak najmniej osób zwracało na nas uwagę. Po prostu się do takiego traktowania przyzwyczaiłyśmy.
- Co takiego? - zapytałam zaciekawiona, bo Nelly nigdy nie była taka podekscytowana. No, może raz, gdy dowiedziała się, że jej rodzice się rozwodzą. Była wtedy naprawdę szczęśliwa. Ale krótko po rozwodzie jej mama znalazła sobie kolejnego pijaka. Ja również nie mam lekko, ale o tym później.
- Znalazłam w necie konkurs, w którym można wygrać dwa bilety do LA i spotkanie z BTR!!!
-Ej, czaj, co znalazłam w necie!
-Co?
-Znalazłam w necie [...] !!!
Te dialogi, te wybuchy… -.-
- gdy to usłyszałam, w pierwszym momencie myślałam że robi sobie ze mnie jaja, ale gdy pokazała mi ten konkurs,
A pokazała ci to jak? Na swoim bardzo biednym laptopie czy jeszcze bardziej biednym smartfonie z pakietem internetu?
od razu postanowiłyśmy wziąć w nim udział.
Polegał on na tym, że trzeba było nagrać jak się śpiewa jakąś piosenkę BTR, a potem wysłać na podany e-mail. Podeszłam do kelnerek i zapytałam:
- Cześć, możemy teraz nagrać piosenkę?- zwracałam się do nich na ty,
Co ja? Ja nie chcę z tym mieć nic wspólnego!
ponieważ przychodzimy tu z Nelly już od dawna, a poza tym są niewiele starsze od nas. Można je nazwać naszymi znajomymi, bo przecież nie mamy przyjaciół oprócz nas samych. Ja mam Nelly a ona mnie.
To jakby jedna z nich sprzedała tę drugą do niewoli, to miałaby kasę… Albo chociaż dywany.
Nie mamy nikogo innego. Tak było zawsze, i szczerze wątpię, czy to się kiedykolwiek zmieni.
- Jasne, nie ma teraz nikogo oprócz was, a my chętnie posłuchamy jak śpiewacie.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
Boże, czytając te dialogi czuję się, jakbym studiowała rozmówki polskie.
Wybrałyśmy piosenkę "Featuring you" ponieważ jesteśmy dwie. Ja śpiewam za Logana, a Nelly za Kendalla, chociaż ona nie była z tego zbyt zadowolona.
Ale już jest?
Wiem, że wolałaby Jamesa, ale cóż poradzić, jesteśmy tylko my.
Muszę przyznać, że wyszło nam to całkiem nieźle, nawet dostałyśmy brawa...miło, że komuś się podobało…
Tym dwóm na krzyż kelnerkom? Może klaskały, żeby je zagłuszyć… -.-
Przesłuchałyśmy to sobie jeszcze raz i wysłałyśmy.
Czyli te panie MAJĄ telefony z pakietami internetu? Bieda aż w oczy kłuje.
Teraz tylko czekać jakieś 5 dni na ogłoszenie wyników. Jestem pewna, że nam się nie uda, ale nadzieję zawsze można mieć.
Muszę jeszcze raz wspomnieć coś o tym, jak oczywiste jest to, że wygrają? Nie, ja rozumiem, że skoro są to główne bohaterki tego opka, to muszą wygrać, ale aŁtorka mogłaby chociaż wspomnieć coś o tym, że te dziewczątka mają jakieś super zdolności wokalne i dlaczego je mają, lub chociaż że ćwiczyły przez jakiś czas… Nie, lepiej przecież sporządzić płytki plot, który absolutnie nie ma sensu!
No cóż, właśnie wybiła 16:00, więc musimy się zbierać, bo do szkoły mamy 10 minut, a potem od szkoły do domów następne 10 minut.
No cóż, jak widać nie tylko fabuła rozwija się dość “prostoliniowo”, miejscu akcji też się oberwało ^^
Nigdy nie chodzę do szkoły sama,
Sądząc po opisach tej jakże wartkiej akcji i zmianie czasów to chyba wcale do niej nie chodzisz.
chyba, że Nelly się rozchoruje na maksa, albo jej ojczym urządzi taką libację, że ona musi jemu i jego kumplom przynosić kolejne butelki wódki. A jeżeli się sprzeciwi, dostanie lanie.
Prawie się popłakałam.
Już nieraz słyszałam jak ją bije, gdyż mieszkam za ścianą. Nie chciałabym być w jej skórze. Kiedyś pobił jej matkę prawie na śmierć. Ale one nie złożyły nigdy na niego skargi na policję, bo się go boją.
Uhm, tak. Mechanizmy odpowiedzialne za współuzależnienie opisane przez dzieweczkę z poczuciem krzywdy wyrządzanej jej przez cały świat. Tego mi było trzeba.
Nie dziwię im się. Ja już dawno zrobiłabym to za nie, ale boję się o Nell. Przecież ten menel i tak pomyśli, że to one na niego doniosły.
E tam, może pijany będzie.
A wracając do mojej sytuacji...mój prawdziwy ojciec nie żyje, zmarł w wypadku samochodowym,gdy miałam 8 lat, a mama długi czas leżała w szpitalu, aż w końcu z niego wyszła, ale nie może normalnie chodzić.
To może się wyczołgała? 7.gif
Gdy tamto auto w nich wrąbało, kawał szkła przebił mamie kolano. Nie można było do końca "złożyć" kolana.
Polecam odnotować sobie, że jest to jedyny moment kiedy jakiekolwiek problemy z chodzeniem matki boChaterki są wspomniane, potem zachowuje się ona zupełnie normalnie ;3
Mnie wtedy nie było w samochodzie. Bardzo chciałam wtedy jechać z nimi,
Ugh, też bym chciała, żebyś z nimi tam była.
ale mama się nie zgodziła. Wtedy im za to dziękowałam, dziś z jednej strony uważam, że chciałabym tam zginąć, nie podzielając losu ofiary niedoszłego gwałtu,
Mam rozumieć, że w tym wypadku nie zginęła ani jedna “ofiara niedoszłego gwałtu”, czy co chciała nam powiedzieć ałtorka? o_O
z drugiej strony dalej dziękuję, bo nie poznałabym Nell.
Wracając do tematu, krótko po śmierci taty mama znalazła sobie nowego faceta. Miałam wtedy 11 lat.
Czyli trzy lata to “krótko”? Ok.
Na początku wydawał się spoko, ale ja i tak go nie lubiłam.
O, fajny jesteś! Ty obmierzły chuju.
Po ślubie zaczął ćpać.
No Jezu, no, wesele było…
Gdyby to była marihuana to by mi to może nie przeszkadzało.
Och, kolejna nastolateczka pro “Szanuj Zieleń”, która jest święcie przekonana o nieszkodliwości tego narkotyku. Skąd one się wszystkie biorą...
Ale on bierze mocniejsze dragi. Parę razy lądował już na odwyku, ale mama go wypisywała, bo się go boi.
Gdy robi coś nie tak, on jej nie bije, on ją gwałci.
Oezu.
Mogłoby się wydawać dziwne, że mąż gwałci żonę,
Kolejna, której trzeba rąbnąć podręcznikiem pod tytułem “Gra o Tron”...
ale taka jest prawda. Ja dla niego nie istnieję. No, prawie. Raz, gdy miałam 17 lat, zażył większą dawkę i stał się bardziej agresywny, a do tego napalony.
Mocniejsze dragi = viagra.
Mama była wtedy w kuchni i gotowała. On "siedział"
Tak naprawdę to latał pod sufitem, taka była impreza.
w salonie, a ja poszłam po telefon, bo zapomniałam wziąć go ze stołu. Rzucił się na mnie, bo mamy nie było pod ręką,
Czyli, że jeśli siedział w fotelu, to mógł się rzucić na podłokietnik?
i, jeszcze chwila, a by mnie zgwałcił. Na szczęście mam głośny krzyk i gdyby nie to, mama by mnie nie usłyszała.
To ten ich biedny dom ma jakieś trzysta metrów kwadratowych?
I telefony na każdym stole. Jako przynęty na małoletnie dziewczątka xD
Wzięła pierwszą lepszą rzecz i uderzyła go w głowę. Niestety, był to tylko wazon, który się rozbił, a on rzucił się wtedy na mamę. Kazała mi uciekać, ale zamiast tego wyszłam na dwór i zadzwoniłam na policję, bo udało mi się pochwycić telefon.
Czy dzwonienie na policję, ponieważ zdobyło się telefon, podpada pod nieuzasadnione wezwanie?
Przyjechali po 5 minutach. Ćpuna zabrali na komisariat, my złożyłyśmy zeznania, potem wsadzili go na odwyk, ale gdy mu się poprawiło, wypisali go, i od 3 miesięcy przesiaduje pod naszym domkiem i nas szarpie, licząc, że go wpuścimy. Niedoczekanie jego.
Chyba laska dawno żadnego telefonu nie “pochwyciła”...
Wróciłam do domu, mama mnie przywitała, oczywiście wcześniej ten menel znowu mnie zaczepiał. Zjadłam obiad, poszłam na górę, posłuchałam muzy, weszłam na fb i twittera, poszłam się przebrać w piżamę i zaczęłam czytać książkę "Spalona".
Dobrze, że nie “Upalona”, bo to by jej się mogło źle kojarzyć z sytuacją rodzinną xD
To jest 7 część cyklu Dom Nocy. To jest po prostu świetne.
Ta “niesielanka” w domu! Ja już myślałam, że będzie oddzielać mak od soczewicy dniami i nocami, a tu takie rozczarowanie ;(
Praktycznie każdy mój dzień tak wyglądał.
No to tragedia. Chcesz o tym porozmawiać?
Łącznie z moimi urodzinami. Za 5 dni, 12 października kończyłam 18 lat. Pewnie jak zwykle życzenia złożą mi tylko Nelly i kelnerki z naszej kawiarenki.
A tak naprawdę to pod jej okno zbiegną się wszystkie zwierzęta, ptaki zaśpiewają słodkimi głosikami “Sto lat” i nawet ćpun spod jej drzwi uchyli swojej menelskiej czapeczki i z głębokim ukłonem złoży Mary Sue najserdeczniejsze życzenia w dniu jubileuszu. I tylko matka zostanie pominięta, ale nie od dziś wiadomo, że rodzice w takich opowiadankach służą tylko po to, by maltretować nieszczęsne główne boChaterki, tudzież dawać im pieniądze.
Już 23:00, idę spać.
Dzięki za info… To opko nie byłoby takie same, gdybyś o tym nie wspomniała -.-
Te 5 dni upłynęło jak zwykle. W końcu nadszedł dzień moich urodzin. Normalnie wstaję o 7:00, ale dzisiaj o 6:00 obudziły mnie krzyki zza ściany. Ten pijus znowu bił Nell. Nie potrafiłam tego słuchać, więc poszłam do łazienki,
Czytaj: więc to olałam.
przemyłam twarz, umyłam zęby, ubrałam się, poczesałam,
A można się też przedczesać? Bo ja jednak wolę mieć sprawy z dbaniem o urodę załatwione zawczasu.
umalowałam i zeszłam na dół.
Ej, sekundę. Ona naprawdę napisała poczesać i umalować? I nie wie, ze powinno być uczesać i pomalować? Beka xD
Mama jak zawsze była uśmiechnięta. Jedna rzecz przykuła moją uwagę: z kuchni dobiegał słodki zapach.
- Córeczko, chodź do mnie na momencik! - krzyknęła z kuchni. Nie lubiałam, jak mówiła do mnie "córeczko",
A ja nie lubiam, jak ktoś się kurna nie zna na ojczystym języku, kurna jego mać!
ale cóż poradzić, dla niej wciąż jestem małą dziewczynką.
- Już idę! - zastanawiał mnie ten zapach. Był taaaki słodki...Ku mojemu zdziwieniu, mama zaczęła śpiewać sto lat
Niebywałe! Nawet dziecko wie, że to się śpiewa na pogrzebach!
- Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam, sto lat, sto lat, niech żyje nam!!!
Ta autorka myśli, że my nie znamy tekstu tej piosenki, czy wydaje jej się, że w ten sposób pisze się ciekawe dialogi?
Wszystkiego najlepszego Janey!!! - Janey to moje pełne imię. Jane to skrócona wersja która mi się bardziej podoba. Byłam bardzo zaskoczona, gdyż ostatni raz mama upiekła mi tort i śpiewała sto lat przed ślubem z menelem.
Okropnie stara jest!
Od tego czasu minęło 7 lat.
- Nie...nie wiem, co powiedzieć...nie spodziewałam się tego...ostatnie wspólne urodziny były tak dawno...- nie umiałam wydusić z siebie słowa
Dlatego wydusiłam aż piętnaście.
- Może po prostu "dziękuję, wspaniały tort, pięknie zaśpiewane życzenia"? - zaśmiała się mama. Tak dawno nie słyszałam jej szczerego śmiechu...
- A tak, dziękuję, wspaniały tort, pięknie zaśpiewane życzenia - co jak co, ale talent do śpiewania na pewno odziedziczyłam po mamie.
A “Sto Lat” to idealna piosenka do popisywania się talentem wokalnym i wszyscy wiecie, o co mi chodzi xD A już tak btw, to ciekawe, po kim odziedziczyła zdolności retoryczne.
Po “menelu”?
Gdy usiadłyśmy i zaczęłyśmy jeść tort, była 7:00. Do wyjścia mam jeszcze 40 minut. Moje myśli uciekły w stronę Nell...mam nadzieję, że nie pobił jej za mocno. Pragnęłam, by była ze mną dzisiaj, w moje urodziny.
I to jest jedyny powód, dla którego problemem może być fakt, że jej przyjaciółeczka padła ofiarą pobicia.
No i dzisiaj miały być ogłoszone wyniki konkursu...ciekawe, czy...
- Kochanie, wszystko w porządku? Nagle posmutniałaś - mama wszystko zauważy.
Pomijając to, że przez siedem lat udawało jej się nie zauważać urodzin głównej bohaterki, ale poza tym, to wszystko.
- Wiesz mamo, dzisiaj obudziłam się tak wcześnie przez krzyki Nelly...
- Ah, rozumiem...słuchaj, dziś kończycie o 13:30, prawda? Może niech u nas posiedzi do 16:20, co?
No chyba, że akurat nie będzie mogła posiedzieć do szesnastej dwadzieścia z powodu złamanego kręgosłupa. Albo będzie mogła posiedzieć tylko do szesnastej siedemnaście i trzydzieści cztery sekundy, to nagniemy zasady i przetrzymamy ją do szenastej dwadzieścia sześć, co?
- mama wiedziała o której tak naprawdę kończymy. Również chciała, aby Nell jak najmniej cierpiała.
Na początku rozdziału obie były strasznie cierpiące, ale sytuacja w domu głównej bohaterki najwyraźniej przeszła transformację w rzodkiew i teraz wszystko jest słodziutko i cacy -.-
- Jeżeli wogóle pójdzie do szkoły...Ale jeżeli pójdzie to jej powiem, na pewno się zgodzi, lubi cię.
- Miło słyszeć - uśmiechnęła się jeszcze bardziej. Tort był pyszny. Jeszcze dużo zostało. Spojrzałam na zegarek. Była 7:35. Musiałam się już zbierać.
Powoli zaczynam zapominać, jak wygląda zdanie złożone.
Założyłam kurtkę, buty i wzięłam torebkę. Już miałam wychodzić, gdy sobie przypomniałam:
- Mamo, razem z Nell wzięłyśmy udział w konkursie, w którym można wygrać 2 bilety do LA w dwie strony i spotkanie z BTR - nie wiedziałam co odpowie. Bałam się, że nie zgodziłaby się na wyjazd, ale tak się nie stało
...To jakiś spoiler ma być, czy co?
- O, świetna nagroda. Dobrze, że wygrałyście. Kiedy wyjeżdżacie?
...No jeszcze się zapytaj, czy im nie trzeba gumek, matko tysiąclecia.
- Nie mamo, jeszcze nie wiemy czy wygrałyśmy. To się okaże dopiero dzisiaj.
- Aha, ale gdybyście wygrały, to byłoby cudownie! Wiem, jak bardzo chciałabyś zobaczyć miasto aniołów i poznać chłopaków z Big Time Rush.
Seeerio? A ja miałam wrażenie, że ta cała matka to nic nie wie o głównej bohaterce… No cóż.
Nie będę cię zatrzymywać. Dobrze, koniec tych pogaduszek. Wychodź już, bo się spóźnisz do szkoły
- Dobrze, dziękuję mamo - podeszłam i przytuliłam ją. - To ja lecę, pa!
- Pa skarbie!
Bałam się, czy z Nell wszystko w porządku. Gdy wyszłam, moim oczom ukazała się Nell.
Ja to dobrze, że nie musiała się za długo zastanawiać, bo jeszcze by jej się obwody przegrzały...
Cała i zdrowa. A przynajmniej tak mi się wydawało.
*złowieszcza muzyczka*
- Hej Jane! Wszystkiego najlepszego! Teraz jesteś już tak stara jak ja!
- Hej Nell! Dzięki! Ale za to ostatnie chyba cię uduszę! - zaśmiałam się i udawałam, że ją duszę
No ja myślałam, że po tej groźbie to zacznie udawać lot śmigłowca.
Byleby prosto w dół, to nie będę mieć nic przeciwko.
- Oj tam, oj tam, nie przesadzaj! A tak w ogóle, czuć od ciebie śmietanką
O NIE, TYLKO NIE ŚMIEEETAAANKAAA!!! Chuchnij mi tu!
- To pewnie dlatego, że jadłam tort śmietankowy. Mama upiekła
- Serio? To świetnie!
- Dla ciebie też jeszcze zostało. Jesteś do nas zaproszona po lekcjach na torcik ^^
Jak się wymawia “^^”?
...Skutecznie? Znaczy tak przypuszczam.
- Dzięki! Musimy jeszcze sprawdzić wyniki konkursu
Naprawdę tego potrzebujecie, boChaterki? -.-
- Wiem o tym, przecież bym nie zapomniała! - zaczęłyśmy się śmiać, bo miałam naprawdę dziurawą pamięć.
Co w zasadzie wyjaśnia, jak udaje jej się codziennie zapomnieć wezwać policji do faceta siedzącego przed jej domem i “szarpiącego” ją, oraz uznawać, że matka jej nie kocha.
Lekcje się skończyły, poszłyśmy do mnie, zjadłyśmy jeszcze tortu, sprawdziłyśmy wyniki konkursu, i ja o mało co nie spadłam z krzesła, a Nelly zemdlała. Szok totalny!
Wygrałyśmy! Piszczałyśmy i miałyśmy zaciesz jeszcze długi czas. Napisano, że się z nami skontaktują, w celu ustalenia terminu naszego wylotu.
Seeerio, chciało im się brać udział w konkursie tak bullshitowym, że nikt nawet regulaminu wcześniej nie określił?
Już nie mogłyśmy się doczekać…
Cóż, to zupełnie odwrotnie, niż my, nie, Litwinku? ^^
...BEZ ZDROBNIEŃ MI TU!

Ale, szczerze powiedziawszy, później może zrobić się już tylko ciekawiej xD

6 komentarzy:

  1. Haha, pierwsza!
    O tej godzinie ogarniam tylko na tyle, żeby powiedzieć, że gdyby nie ałtoreczka, nigdy bym nie pomyślała, że jestem biedną i bezwartościową dziewczyną, która ma zupełną niesielankę w swoim biednym domu.
    Łączę się w bólu skręconej kostki, trzech prezentacji i dwóch kolokwiów oraz niewyspania.
    Pozdrawiam z mojego biednego smartfona z pakietem Internetu.
    Madness

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie musze znać wieku aUtoreczki by domyślić się, że w porywach ma może z 13-14 lat. Dziewcze wykazuje się kompletnym brakiem orjętacji w temacie marginesu społecznego. Nie wiem gdzie ją uczą polskiego, ale chyba opuściła kilka ważnych lekcji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dialogi... zapisywałam je w podobny sposób w wieku dwunastu lat, ale nigdy, PRZENIGDY nie wrzuciłam tego do internetu.
    Bardzo dokładnie opisała rozmowę z kelnerkami, a cucenia BFF po omdleniu i ogólnego podniecenia podczas ładowania strony z wynikami (w końcu biedota, więc pewnie i transfer ubogi) już nie. Co za niekonsekwentne dziecko. -_-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze - dotyka tematu alkoholizmu, narkotyków, gwałtu i przemocy w rodzinie, a potem umieszcza zdanie w stylu "posłuchałam MUZY, sprawdziłam twittera i fb". Durna cipa. Nawet na miano 'aŁtorki' nie zasługuje.

      Usuń
  4. " A wracając do mojej sytuacji...mój prawdziwy ojciec nie żyje, zmarł w wypadku samochodowym,gdy miałam 8 lat, a mama długi czas leżała w szpitalu, aż w końcu z niego wyszła, ale nie może normalnie chodzić". Boże, niedokładnie przeczytałam i zrozumiałam, że ona wyszła z tego ojca xd

    Hah, stęskniłam się za fankami jakiegoś zespołu, które piszą o przygodach Marry Sue. Strzelam, że któryś z tych chłopaków się w niej zakocha (albo nawet kilku) lub zostaną bardzo bliskimi przyjaciółmi :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowa analiza nie została przewidziana?

    OdpowiedzUsuń